“Nie możesz sobie na to pozwolić mała. Nie możesz pozwolić żeby on Cię lekceważył, olewał a potem udawał, że wcale tak nie jest. Nie możesz zabiegać o zainteresowanie, żebrać o wzajemność, wychodzić z inicjatywą, gdy druga strona jej w żadnym calu nie przejawia. Jesteś na to za dobra, za piękna, za mądra. Zasługujesz na wszystko co najlepsze. Na kogoś, kto zadba o to, żebyś czuła się chciana, potrzebna i warta uwagi. Nie możesz sobie na to pozwolić mała.”
Świetnie się wczoraj bawiły, mimo, że prawie całą noc
przepłakały. Potrzebowały tego, dawno ze sobą nie rozmawiały. Miały za dużo
tajemnic, dlatego Ludmile ucieszyło to, że jej przyjaciółka zna prawdę. Nie
chciała aby dowiedziała się tego w taki sposób, ale sama nigdy by jej tego nie
powiedziała. Nie chciała niszczyć jej relacji z Leną, ponieważ doskonale
zdawała sobie sprawę z tego, że nie były najlepsze. Dziewczyna nie zrobiła nic
złego, zakochała się i nie zdawała sobie sprawy z tego, że chłopak po prostu ją
wykorzystał. Przynajmniej tak uważała Ludmila, zwaliła całą winę na Federico.
Niestety Natalia nie popierała jej punktu widzenia. Nie rozumiała postępowania
swojej siostry, która według niej zrobiła to dla zabawy. Za namową przyjaciółki
Ludmila postanowiła pójść dziś do Studia. Jutro występ, a ona opuściła
większość prób. Liczyła tylko na to, że nie spotka tam Federico, który
zazwyczaj nie przebywał w tym miejscu. Nie widziała go odkąd przyszedł do jej
domu i nie chciała zobaczyć. Nie wiedziała czy wytrzyma spotkanie z nim. Na
samo wspomnienie o nim chciało jej się płakać, ale obiecała sobie, że będzie
silna, nie pozwoli po sobie poznać tego jak bardzo cierpi. Życie toczyło się
dalej, a ona nie chciała stać w miejscu. Potrzebowała zapomnieć i miała
nadzieję, że muzyka jej na to pozwoli. Zawsze pomagała.
Co tym razem było inaczej?
Siedział z przyjaciółmi w barze. Nerwowo ruszał nogą, starał się nie
zwracać uwagi na to, że w jego pobliżu znajduję się alkohol. Obiecał, że się
zmieni i miał zamiar dotrzymać obietnicy. Zależało mu na Ludmile i był gotów
zrobić dla niej wszystko. Nie było to dla niego łatwe, jedyną rzeczą, o której
teraz myślał było to aby się napić. Bał się, że długo tak nie wytrzyma. Maxi
widząc zachowanie przyjaciela, od razu zrozumiał o co chodzi. Popatrzył na
resztę przyjaciół i dał im znak.Co tym razem było inaczej?
-Chodźmy do Studia. Za niedługo zaczynają się zajęcia.-wstał od stolika, nakłaniając innych aby uczynili to samo. Federico doskonale zdawał sobie sprawę z intencji przyjaciela i był mu wdzięczny. Nie mógł się poddać nałogowi, to by wszystko zniszczyło. Ludmila nigdy by mu nie wybaczyła i nie miałby już żadnych szans. Ruszyli w kierunku szkoły, do której uczęszczali. Kiedyś rzadko tam przebywał, ale teraz tylko muzyka pozwalała mu choć na chwile zapomnieć o tym strasznym uczuciu, które odczuwał w każdej chwili. Nie chodziło tylko o poczucie winny, które niewątpliwie miał. Chodziło o pragnienie, którego nie mógł zaspokoić. Choć dziennie wypijał litry wody to mu nie wystarczało, ciągle było mu mało. Czasem miał zamiar się poddać, ale nie pozwalali mu na to przyjaciele. Innym razem przypominał sobie wszystkie dobre chwile spędzone z Ludmilą, żeby zrozumieć, że ma o co walczyć. Dotarli przed budynek szkoły, do zajęć było jeszcze trochę czasu, więc postanowili usiąść na ławce niedaleko niej. Niektórzy z jego przyjaciół nie uczęszczali do Studia, dlatego postanowili wrócić do domu. Tym sposobem na ławce został tylko on i Maxi, chłopak jednak szybko odszedł. Musiał spotkać się ze swoją dziewczyną. Federico nie widział zachwytu na jego twarzy i od razu domyślił się, że coś jest na rzeczy. Choć Maxi nigdy się do tego nie przyznawał, wiedział, że nie czuje nic do Camili. Federico mówił mu, żeby się nią nie bawił, a jeśli jej nie kocha szybko z nią zerwał. Wiele razy podawał mu za przykład tego, że to się źle kończy, siebie. On jednak nigdy nie słuchał. Kiedy Maxi odszedł, Federico zamknął oczy starając się rozkoszować świeżym powietrzem i ciszą. Po chwili ciszę przerwał mu znajomy śmiech, który usłyszał. Otworzył oczy chcą się upewnić, że należy on do niej. Wiele razy wydawało mu się, że ją widzi czy słyszy. Za każdym razem były to przywidzenia. W duchu modlił się, żeby tym razem tak nie było. Niepewnie obrócił głowę w tamtą stronę. Na jego twarzy pojawił się uśmiech. Pośpiesznie wstał z ławki. Wiedział, że nie będzie zadowolona jego widokiem, ale nie obchodziło go to w tej chwili. Chciał z nią porozmawiać. Nie mógł pozwolić na to, żeby o nim zapomniała. Pragnął, aby zapomniała o tym co zrobił choć to nie będzie łatwe, ale nie o nim.
Ludmila nie zdawała sobie sprawy, że Federico jest tutaj, a tym bardziej, że zmierza w jej kierunku. Patrzyła na przyjaciółkę, która ciągle się uśmiechała. Nagle jakby zobaczyła coś strasznego za plecami blondynki, ponieważ z jej twarzy szybko znikł uśmiech, a ukazał się strach. Ludmila żwawo odwróciła się za siebie i zobaczyła szatyna, który stał za nią. Z jej twarzy także szybko znikł uśmiech.
-Możemy porozmawiać?-spytał jak gdyby nic się nie stało. Wyglądał okropnie, miał podkrążone oczy, a jego ręce lekko drżały. Widziała, że jest trzeźwy, ale była prawie pewna, że to nie potrwa długo.
-Nie mamy o czym.-odpowiedziała chłodno, starając się nie wyrażać żadnych uczuć. Chciało jej się płakać, ale nie mogła. To by oznaczało słabość, a Ludmila uważała, że słabości powinno się pozbyć. Były to tylko stereotypy, do niedawna nie wierzyła w miłość, a teraz właśnie przez nią cierpiała. Zrozumiała, że to on jest jej największą słabością i to jego powinna się pozbyć. Za bardzo ją ranił, a ona była zbyt słaba, aby to wytrzymać. Chociaż starała się tego po sobie nie poznać, czuła, że jej serce ponownie rozpada się na milion kawałeczków, których nikt nie jest w stanie pozbierać i znów zebrać w całość.
**
-Weź szklankę do ręki.
-Wziąłem. Co teraz?
-Upuść ja.
-Ale ona się stłucze!
-Upuść!
-Rozbiła się. No i co?
-Teraz ją przeproś i zobacz czy się podniesie!
**
Szybko ruszyła w stronę Studia, mając nadzieję, że nie pójdzie za nią. On jednak nie miał zamiaru odpuścić. Widział, że nie jest jej łatwo, ale jemu także nie było. Chciał naprawić swój błąd, pokazać, że się zmienił. Zdawał sobie sprawę, że już nic nie będzie takie jak dawniej, ale nie miał zamiaru rezygnować. Nie miał większych trudności z dogonieniem jej. Złapał ją za rękę i mocno pociągnął w swoją stronę, tak aby spojrzała mu w oczy. Z jej ust wydobył się lekki syk bólu, chłopak rozumiejąc czym jest to spowodowane niepewnie puścił jej dłoń, jakby bojąc się, że zaraz mu ucieknie, co było bardzo prawdopodobna. Ona jednak stała w miejscu czekając, aż szatyn się odezwie. Wiedziała, że uciekanie nic nie da, on nie odpuści, a ona mu nie ucieknie. Nie patrzyła mu w oczy, nie chciała ich nigdy więcej widzieć. Była zmuszona do wysłuchania jego słów, ale nie miała zamiaru na niego patrzeć. Była pewna, że będą to kolejne puste słowa wypowiedziane z jego ust.
-Nie jestem w stanie zmienić tego co zrobiłem, chociaż nie wiem jak bardzo bym chciał. A uwierz mi, że chce. Żałuję wielu rzeczy, że cię zdradziłem, sięgnąłem po alkohol, a najbardziej tego jak źle cię traktowałem. Nie mogę sobie tego wybaczyć. W całym moim życiu nie żałuję dwóch rzeczy, tego że cię poznałem i że się w tobie zakochałem. Ludmila kocham cię i zrobię dla ciebie wszystko. Przepraszam cię za każdą łzę, która wypłynęła z mojego powodu. Jestem kretynem wiem to, ale nie poddam się. Nie pozwolę ci o mnie zapomnieć! –spojrzała na niego z lekką złością. Jego słowa spowodowały, że jeszcze bardziej chciało jej się płakać.
-Federico nie rozumiesz, że będę o wiele szczęśliwsza bez ciebie. Jeśli się kogoś kocha, nie krzywdzi się go, a chce się, żeby ta osoba była szczęśliwa. Dlatego nie mów mi, że się we mnie zakochałeś, ponieważ ty nie masz pojęcia co to jest miłość. Nie chcę cię więcej widzieć i proszę uszanuj moją decyzję. Przepraszam nie chcę się spóźnić na zajęcia, już za dużo ich opuściłam.-wyminęła go i ruszyła do szkoły. Tym razem nie szedł za nią, chciał przemyśleć jej słowa. Nie wiedział czy ma się poddać czy walczyć dalej. Poczuł jeszcze większą potrzebę, aby sięgnął po alkohol. Pragnienie było tak silne, że nie wiedział czy sobie z nim poradzi.
~~
Już dawno kupił bilety z nadzieją, że do kina pójdzie razem z
Violettą. Ta jednak wolała zostać na próbie z Diego, co bardzo denerwowało
Leona. Z każdą chwilą czuł, że ją traci. Przegrywał walcząc o nią, nigdy nie
myślał, że do tego dojdzie. Od dziecka uczony był, że trzeba wyznaczać sobie
cele i dążyć do ich spełnienia. To zadanie jednak go przerosło. Czuł to. Nadal
zastanawiał się co zrobić z kupionymi już biletami. Na początku pomyślał o
chłopakach, ale film był miłosny, więc nie mógł ich zabrać. Mógł odsprzedać
bilety, ale pieniędzy mu nie brakowało, dlatego chciał dać je komuś za darmo.
Nie wiedział czemu, ale kolejną osobą, o której pomyślał była Francesca. Uśmiechnął
się do siebie na samą myśl o niej. Postanowił nie czekać dłużej i zadzwonić do
dziewczyny, z propozycją pójścia do kina. Wybrał jej numer i zadzwonił.
Siedziała u siebie w pokoju i czytała książkę. Nie potrafiła się jednak skupić na treści, ciągle wracała wspomnieniami do Leona. Nie mogła nad tym zapanować.
A może nie chciała?
Próbowała wrócić do czytania, ale po chwili zadzwonił jej telefon. Kiedy zobaczyła kto dzwonił chwilę się zawahała. Nie chciała jednak stracić okazji do rozmowy z nim. Niepewnie odebrała telefon. Usłyszała dobrze jej znany głos, a jej oddech stał się nierównomierny.
-Cześć. Nie widziałem cię dzisiaj, wiem, że pewnie dużo ćwiczysz. W końcu niedługo przedstawienie, ale mam dla ciebie propozycję, a raczej zaproszenie.-słyszała niepewność w jego głosie. Była ciekawa o co może chodzić.-Nie chciała być się wybrać do kina? Ze mną?-spytał. Pytanie całkiem zaskoczyło dziewczynę. Nie wiedziała czy się zgodzić, rozumiała, że się w nim zakochała, ale nie chciała tego. Ta miłość mogła wszystko zniszczyć, zwłaszcza jej przyjaźń z Violettą. W sumie bardzo chętnie odprężyła by się oglądając jakiś film, ale nie chciała tego robić z nim. Kłamstwo! Chciała najbardziej na świecie, ale nie mogła sobie na to pozwolić. Poza tym nie była pewna czy to nie byłaby randka. Nadal nie odpowiedziała na pytanie chłopka. Widocznie zauważył jej obawy, ponieważ ponownie się odezwał.
-Jako przyjaciele oczywiście.-powiedział, rozwiewając jej wątpliwości. Francescę trochę rozczarowała odpowiedź chłopaka. Miała nadzieję, że może on też coś do niej czuję. Głupie złudzenie, przecież on był z Violettą. Nigdy nie zwróciłby na nią uwagi, nie wspominając o tym, że mógłby się w niej zakochać.
A może jednak. Czemu nie.
-Zgoda.-była pewna, że idą tam jako przyjaciele, więc nie było się czym martwić. Przynajmniej jej się tak wydawało. Na chwilę przestała się przejmować innymi, zapomniała o swoich uczuciach i o tym kogo może nimi zranić. Myślała tylko o tym, że za niedługo zobaczy się z Leonem.
-W takim razie przyjdę po ciebie za dwie godziny. –przestraszyła się. Dwie godziny dla dziewczyny to bardzo mało czasu. Rozłączyła się i podbiegła do szafy. Musiała wyglądać olśniewająco, nie mogła pokazać mu się w złym stanie. Zależało jej na jego zdaniu i opinii.
*Dwie godziny później*
Była już gotowa i czekała tylko na chłopaka, który zjawił się punktualnie. Punktualność jest jego kolejną dobra cechą. Pobiegła i otworzyła mu drzwi. Był ubrany w koszulę, czarne spodnie i białe buty. Prawie tak jak zawsze, tylko bardziej elegancko. Francesca natomiast miała na sobie piękną czerwoną sukienkę i buty na koturnie. Wyglądała bardzo ładnie, co nie umknęło uwadze Leona.
-Wyglądasz ślicznie. Nie wiem co powiedzieć, przy tobie ja prezentuję się fatalnie.-powiedział po czym się zaśmiał.
-Idziemy?-spytał. Pokazując jej, aby wyszła pierwsza. Tak też uczyniła. Zabrała torebkę i ruszyli w stronę kina. Po drodze dużo rozmawiali, śmiali się i cieszyli ze swojego towarzystwa. Leon bardzo dużo mówił, a Francesca z chęcią go słuchała. Kiedy wyjawił czemu zaprosił ją do kina, dziewczyna straciła dobry humor. Nie chciała być traktowana jako wyjście awaryjne. Myślała, że może pomyślał o niej od razu. Była na siebie zła, nie mogła uwierzyć w to, że była tak naiwna.
To było zbyt piękne, żeby było prawdziwe.
Leon zauważył nagłą zmianę nastroju dziewczyny.
-Coś się stało?-spytał troskliwie. Dziewczyna nie wiedziała co mu odpowiedzieć, na pewno nie mogła powiedzieć mu prawdy. Nie mogła mu pokazać choćby w najmniejszym stopniu, że jej na nim zależy.
-Nic się nie stało. Po prostu stresuję się występem.-skłamała.
-Zapomni. Występ jest dopiero jutro, a ty na pewno będziesz świetna. Skup się na tym co jest teraz.-chłopak chwycił ją za rękę powodując u dziewczyny przyjemny dreszcz. Dla Francesci to nie było trudne, bez problemu skupiła się tylko na tym momencie i na nim. Uśmiechnęli się do siebie, a że byli blisko kina weszli do środka.
Siedziała u siebie w pokoju i czytała książkę. Nie potrafiła się jednak skupić na treści, ciągle wracała wspomnieniami do Leona. Nie mogła nad tym zapanować.
A może nie chciała?
Próbowała wrócić do czytania, ale po chwili zadzwonił jej telefon. Kiedy zobaczyła kto dzwonił chwilę się zawahała. Nie chciała jednak stracić okazji do rozmowy z nim. Niepewnie odebrała telefon. Usłyszała dobrze jej znany głos, a jej oddech stał się nierównomierny.
-Cześć. Nie widziałem cię dzisiaj, wiem, że pewnie dużo ćwiczysz. W końcu niedługo przedstawienie, ale mam dla ciebie propozycję, a raczej zaproszenie.-słyszała niepewność w jego głosie. Była ciekawa o co może chodzić.-Nie chciała być się wybrać do kina? Ze mną?-spytał. Pytanie całkiem zaskoczyło dziewczynę. Nie wiedziała czy się zgodzić, rozumiała, że się w nim zakochała, ale nie chciała tego. Ta miłość mogła wszystko zniszczyć, zwłaszcza jej przyjaźń z Violettą. W sumie bardzo chętnie odprężyła by się oglądając jakiś film, ale nie chciała tego robić z nim. Kłamstwo! Chciała najbardziej na świecie, ale nie mogła sobie na to pozwolić. Poza tym nie była pewna czy to nie byłaby randka. Nadal nie odpowiedziała na pytanie chłopka. Widocznie zauważył jej obawy, ponieważ ponownie się odezwał.
-Jako przyjaciele oczywiście.-powiedział, rozwiewając jej wątpliwości. Francescę trochę rozczarowała odpowiedź chłopaka. Miała nadzieję, że może on też coś do niej czuję. Głupie złudzenie, przecież on był z Violettą. Nigdy nie zwróciłby na nią uwagi, nie wspominając o tym, że mógłby się w niej zakochać.
A może jednak. Czemu nie.
-Zgoda.-była pewna, że idą tam jako przyjaciele, więc nie było się czym martwić. Przynajmniej jej się tak wydawało. Na chwilę przestała się przejmować innymi, zapomniała o swoich uczuciach i o tym kogo może nimi zranić. Myślała tylko o tym, że za niedługo zobaczy się z Leonem.
-W takim razie przyjdę po ciebie za dwie godziny. –przestraszyła się. Dwie godziny dla dziewczyny to bardzo mało czasu. Rozłączyła się i podbiegła do szafy. Musiała wyglądać olśniewająco, nie mogła pokazać mu się w złym stanie. Zależało jej na jego zdaniu i opinii.
*Dwie godziny później*
Była już gotowa i czekała tylko na chłopaka, który zjawił się punktualnie. Punktualność jest jego kolejną dobra cechą. Pobiegła i otworzyła mu drzwi. Był ubrany w koszulę, czarne spodnie i białe buty. Prawie tak jak zawsze, tylko bardziej elegancko. Francesca natomiast miała na sobie piękną czerwoną sukienkę i buty na koturnie. Wyglądała bardzo ładnie, co nie umknęło uwadze Leona.
-Wyglądasz ślicznie. Nie wiem co powiedzieć, przy tobie ja prezentuję się fatalnie.-powiedział po czym się zaśmiał.
-Idziemy?-spytał. Pokazując jej, aby wyszła pierwsza. Tak też uczyniła. Zabrała torebkę i ruszyli w stronę kina. Po drodze dużo rozmawiali, śmiali się i cieszyli ze swojego towarzystwa. Leon bardzo dużo mówił, a Francesca z chęcią go słuchała. Kiedy wyjawił czemu zaprosił ją do kina, dziewczyna straciła dobry humor. Nie chciała być traktowana jako wyjście awaryjne. Myślała, że może pomyślał o niej od razu. Była na siebie zła, nie mogła uwierzyć w to, że była tak naiwna.
To było zbyt piękne, żeby było prawdziwe.
Leon zauważył nagłą zmianę nastroju dziewczyny.
-Coś się stało?-spytał troskliwie. Dziewczyna nie wiedziała co mu odpowiedzieć, na pewno nie mogła powiedzieć mu prawdy. Nie mogła mu pokazać choćby w najmniejszym stopniu, że jej na nim zależy.
-Nic się nie stało. Po prostu stresuję się występem.-skłamała.
-Zapomni. Występ jest dopiero jutro, a ty na pewno będziesz świetna. Skup się na tym co jest teraz.-chłopak chwycił ją za rękę powodując u dziewczyny przyjemny dreszcz. Dla Francesci to nie było trudne, bez problemu skupiła się tylko na tym momencie i na nim. Uśmiechnęli się do siebie, a że byli blisko kina weszli do środka.
~~
Nie wiedziała co ma zrobić. Leon zaproponował jej randkę, na którą
ona nie chciała iść, ale czuła wyrzuty sumienia. Postarał się, a ona go
spławiła. Dawno nie byli na żadnej randce, nie rozmawiali normalnie, o czymś
innym niż zbliżającym się przedstawieniu. Diego także zbyła mówiąc, że jest umówiona
z Leonem. Przyszła w miejsce, które kiedyś pokazał jej Diego. Nie wiedziała
czemu przyszła akurat tu, bardzo jej się podobało i czuła się tu bezpiecznie. Może
dlatego, że pokazał je jej Diego. Nie, nie mogła tak myśleć, nie chciała.
Kochała Leona i kurczowo trzymała się tej wersji, nawet jeśli już dawno jest
nieprawdziwa. Ona jednak nie chciała się do tego przyznać. Obiecała sobie
kiedyś, że nigdy nie zakocha się w Diego i miała zamiar dotrzymać danej sobie
obietnicy. Nie wiedziała, nie chciała zauważyć, że to już się stało, a ona
tylko się oszukuje.
Jak długo można ukrywać swoje uczucia?
Nie uwierzył w wersie z randką Violetty. Potrafił zauważyć kiedy kłamała i wiedział, że to zrobiła.
Nie wiedział czemu tak powiedziała. Czyżby go unikała? Ale dlaczego? Wiedział gdzie może przebywać, dlatego też chwile temu poszedł w tamtym kierunku. Szybko znalazł się na miejscu, a widząc, że Violetta siedzi na ławce uśmiechnął się promiennie. Cicho do niej podszedł, starając się aby go nie usłyszała. Nuciła właśnie piosenkę, którą mają zaśpiewać jutro. Przyjrzał się jej, była jakaś smutna i nieobecna. Chwile na nią patrzył w milczeniu, w końcu usiadł koło niej. Ona jednak tego nie zauważyła, była ciągle zamyślona. Patrzyła przed siebie intensywnie myśląc. Nie chciał jej przerywać, widząc jednak, że ta go nie dostrzega zaczął śpiewać tą samą piosenkę, którą ona nuciła.
Słysząc jego głos odwróciła się. Uśmiechnęła się widząc go. Nie spodziewała się, ale ucieszyła ją jego obecność. Nagle z jej twarzy znikł uśmiech, uświadomiła sobie, że wie o jej kłamstwie. W tej chwili powinna być na randce z Leonem, o której mu powiedziała. On widząc jej zakłopotanie lekko się zaśmiał.
-Nie powinnaś być w tej chwili na randce z Leonem?-spytał złośliwie wciąż się uśmiechając.
-Coś mu wypadło.-broniła się. Oczywiście kłamała, ale nie widziała lepszego wyjścia z sytuacji.
-Tak? Widziałem się z nim wcześniej i był zadowolony z waszej randki.-chciał, aby Violetta się przyznała. Widząc, że ta nie wie co powiedzieć, więc zaczął pierwszy.-Violetta nie kłam, nie było żadnej randki z Leonem. Po prostu mnie unikałaś, ale dlaczego? Przed czym chcesz uciec?-pytał dociekliwie. Chciał za wszelką cenę wyciągnąć z niej prawdę. Chciał usłyszeć co do niego czuje, ponieważ był pewny, że nie jest jej obojętny. Nie chciał zniszczyć przyjaźni, ale nie chciał się z nią tylko przyjaźnić. Pragnął być kimś więcej. Wiedząc, że ma szanse nie chciał jej stracić. Zastanawiała się co odpowiedzieć.
-Nie unikam cię, nie wyobrażaj sobie zbyt wiele. Jeśli chodzi o moją randkę to przełożyliśmy ją na inny dzień, ponieważ byliśmy bardzo zestresowani jutrzejszym przedstawieniem i nie potrafilibyśmy się skupić na filmie. W ogóle nie muszę ci się tłumaczyć, a przyszłam tu, ponieważ byłam zmęczona próbami i próbowałam odpocząć, ale ty mi to uniemożliwiasz. Dlatego byłabym wdzięczna gdybyś sobie poszedł.-odpowiedziała trochę zestresowana.
-Daj spokój nie wmówisz mi, że moje towarzystwo ci przeszkadza. Za dobrze cię znam Violetta, widzę jak na mój widok oczy ci się błyszczą. Zaprzeczysz?-spytał z uśmiechem.
-Owszem zaprzeczę i właśnie to robię! Diego ta rozmowa nie ma sensu, lepiej będzie jak sobie pójdę.
-Nie zaczekaj. Nie skończyłem…-nie zdążył powiedzieć do końca, ponieważ mu przerwała.
-Ale ja tak. Do zobaczenia Diego.-wstała i zaczęła się oddalać. Chwile zastanawiał się co ma zrobić, nie miał dużo czasu. Musiał działaś spontanicznie, nie mógł jej stracić, a taka okazja mogła już się nie powtórzyć. Bała się mówić o swoich uczuciach, co dla Diego było wyraźnym sygnałem, że bała się ich. To z kolei oznaczało, że coś do niego czuła. Nie mógł tak po prostu odpuścić. Pobiegł z nią, a gdy już dogonił, chwycił ją za rękę i obrócił w swoją stronę. Nie czekając dłużej na jej reakcję powiedział to co już od dłuższego czasu powinna wiedzieć.
-Violetta kocham cię!-powiedział nagle, czym ją zaskoczył. Nie miała jednak czasu, aby zareagować, ponieważ szybko wpił się w jej usta namiętnie całując. Zaskoczył ją, ale odwzajemniła pocałunek, dopiero po chwili orientując się co się dzieję, odsunęła się od niego. Była z Leonem i nie mogła tego robić, a on tym bardziej. Wiedział, że jest w związku, ale mimo to, to zrobił.
-Nie kocham cię.-powiedziała dopełniając się prawdopodobnie największego kłamstwa w swoim życiu. Odbiegła od niego, zostawiając go zaskoczonego i oszołomionego. Miała łzy w oczach, ale wiedziała jedno. Musi zakończyć tę znajomość.
Jak długo można ukrywać swoje uczucia?
Nie uwierzył w wersie z randką Violetty. Potrafił zauważyć kiedy kłamała i wiedział, że to zrobiła.
Nie wiedział czemu tak powiedziała. Czyżby go unikała? Ale dlaczego? Wiedział gdzie może przebywać, dlatego też chwile temu poszedł w tamtym kierunku. Szybko znalazł się na miejscu, a widząc, że Violetta siedzi na ławce uśmiechnął się promiennie. Cicho do niej podszedł, starając się aby go nie usłyszała. Nuciła właśnie piosenkę, którą mają zaśpiewać jutro. Przyjrzał się jej, była jakaś smutna i nieobecna. Chwile na nią patrzył w milczeniu, w końcu usiadł koło niej. Ona jednak tego nie zauważyła, była ciągle zamyślona. Patrzyła przed siebie intensywnie myśląc. Nie chciał jej przerywać, widząc jednak, że ta go nie dostrzega zaczął śpiewać tą samą piosenkę, którą ona nuciła.
Słysząc jego głos odwróciła się. Uśmiechnęła się widząc go. Nie spodziewała się, ale ucieszyła ją jego obecność. Nagle z jej twarzy znikł uśmiech, uświadomiła sobie, że wie o jej kłamstwie. W tej chwili powinna być na randce z Leonem, o której mu powiedziała. On widząc jej zakłopotanie lekko się zaśmiał.
-Nie powinnaś być w tej chwili na randce z Leonem?-spytał złośliwie wciąż się uśmiechając.
-Coś mu wypadło.-broniła się. Oczywiście kłamała, ale nie widziała lepszego wyjścia z sytuacji.
-Tak? Widziałem się z nim wcześniej i był zadowolony z waszej randki.-chciał, aby Violetta się przyznała. Widząc, że ta nie wie co powiedzieć, więc zaczął pierwszy.-Violetta nie kłam, nie było żadnej randki z Leonem. Po prostu mnie unikałaś, ale dlaczego? Przed czym chcesz uciec?-pytał dociekliwie. Chciał za wszelką cenę wyciągnąć z niej prawdę. Chciał usłyszeć co do niego czuje, ponieważ był pewny, że nie jest jej obojętny. Nie chciał zniszczyć przyjaźni, ale nie chciał się z nią tylko przyjaźnić. Pragnął być kimś więcej. Wiedząc, że ma szanse nie chciał jej stracić. Zastanawiała się co odpowiedzieć.
-Nie unikam cię, nie wyobrażaj sobie zbyt wiele. Jeśli chodzi o moją randkę to przełożyliśmy ją na inny dzień, ponieważ byliśmy bardzo zestresowani jutrzejszym przedstawieniem i nie potrafilibyśmy się skupić na filmie. W ogóle nie muszę ci się tłumaczyć, a przyszłam tu, ponieważ byłam zmęczona próbami i próbowałam odpocząć, ale ty mi to uniemożliwiasz. Dlatego byłabym wdzięczna gdybyś sobie poszedł.-odpowiedziała trochę zestresowana.
-Daj spokój nie wmówisz mi, że moje towarzystwo ci przeszkadza. Za dobrze cię znam Violetta, widzę jak na mój widok oczy ci się błyszczą. Zaprzeczysz?-spytał z uśmiechem.
-Owszem zaprzeczę i właśnie to robię! Diego ta rozmowa nie ma sensu, lepiej będzie jak sobie pójdę.
-Nie zaczekaj. Nie skończyłem…-nie zdążył powiedzieć do końca, ponieważ mu przerwała.
-Ale ja tak. Do zobaczenia Diego.-wstała i zaczęła się oddalać. Chwile zastanawiał się co ma zrobić, nie miał dużo czasu. Musiał działaś spontanicznie, nie mógł jej stracić, a taka okazja mogła już się nie powtórzyć. Bała się mówić o swoich uczuciach, co dla Diego było wyraźnym sygnałem, że bała się ich. To z kolei oznaczało, że coś do niego czuła. Nie mógł tak po prostu odpuścić. Pobiegł z nią, a gdy już dogonił, chwycił ją za rękę i obrócił w swoją stronę. Nie czekając dłużej na jej reakcję powiedział to co już od dłuższego czasu powinna wiedzieć.
-Violetta kocham cię!-powiedział nagle, czym ją zaskoczył. Nie miała jednak czasu, aby zareagować, ponieważ szybko wpił się w jej usta namiętnie całując. Zaskoczył ją, ale odwzajemniła pocałunek, dopiero po chwili orientując się co się dzieję, odsunęła się od niego. Była z Leonem i nie mogła tego robić, a on tym bardziej. Wiedział, że jest w związku, ale mimo to, to zrobił.
-Nie kocham cię.-powiedziała dopełniając się prawdopodobnie największego kłamstwa w swoim życiu. Odbiegła od niego, zostawiając go zaskoczonego i oszołomionego. Miała łzy w oczach, ale wiedziała jedno. Musi zakończyć tę znajomość.
Dawno mnie tu nie było... :(
OdpowiedzUsuńWkrótce wrócę skomentować ;)
Tyle się zmienia w twoim opowiadaniu. ;)
UsuńPiszesz świetnie jak zwykle, ale za to życie bohaterów wywija się do góry nogami.
Leonesca? Czemu nie, lubię to połączenie tuż po Naxi i Dienesce ;) Violka okazała się świnia i nie zasługuje na Leosia.
Francesca za to jest inna ;)
Co do Ludmiły, dobrze robi. Niech tak łatwo się nie daje Fede, niech wie, że nie może jej ranić. Jak trochę pocierpi to zrozumie.
Czekam z niecierpliwością na następny.
Życzę weny i pozdrawiam <3
Na samym początku wypadałoby uwzględnić, że nie przeczytałam opowiadania w całości. Nie mam zbyt wiele wolnego czasu, więc postanowiłam zająć się tą konkretną publikacją. Odnoszę wrażenie, że twój styl pisania jest dość płynny. Odpowiada mi. Dobrze budujesz zwania. Nie wykryłam błędów związanych z ortografią czy interpunkcją, co jest kolejnym plusem. Początkowo wydawało mi się, że jest tu zbyt ograniczona ilość dialogów, ale pomyliłam się. Cóż, a myślałam, że nigdy się nie mylę. (^^) Co mogę dodać? Pisz dalej, bo bardzo dobrze ci to wychodzi.
OdpowiedzUsuńUwielbiam twój blog ♥
OdpowiedzUsuńHej kochanie♥
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wczoraj wszystkie Twoje rozdziały i są naprawdę wspaniałe. Na początku myślałam, że jak opisujesz uczucia każdego z osobna, to że wszystko się ze sobą będzie zlewać itd. jednak bardzo się myliłam. Twój sposób pisania jest genialny! Ogólnie to pewnie również dlatego, że masz fajny pomysł na rozdziały, na dalsze losy bohaterów.
Dieletta - kocham♥ Niech Violka przestanie wreszcie ukrywać co naprawdę do niego czuje:((
Leonesca - wspaniale:* uwielbiam tą parę:)))
Naxi - oj ja znam Natusię i ona na pewno wyzna Maxi'emu co do niego czuje. Tak samo jak Vilu do Diego:D
Fedemiła - Strasznie jest mi przykro z powodu cierpienia Ludmiły:((( Jestem ciekawa jak dalej potoczy się wątek tej pary:*
Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć weny i czekać na kolejne opowiadanie♥
świetne ♥♥♥
OdpowiedzUsuńhttp://la-historia-de-violetta.blogspot.com serdecznie polecam bloga dziewczyna dopiero zaczyna, ale naprawdę genialnie pisze, ma oryginalną historię (myślę że jeśli ktoś lubi Dielette to juz wogóle powinien tam zajrzeć), gorąco polecam
OdpowiedzUsuńCudne <3 Oby było więcej takich :))))
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie: http://zawsze-bede-przy-tobie.blogspot.com/