Kochasz ją, prawda? Jeśli naprawdę ją kochasz, za żadną cenę nie spuszczaj z niej wzroku. Nieważne, co zobaczysz, nieważne, czego się o niej dowiesz, nie odwracaj się od niej. Kiedy już raz będzie w Twoich ramionach, nie puść jej..
Były już w pobliżu Studio. Chociaż długo już ze sobą nie
rozmawiały nadal były przyjaciółkami. Violetta cały czas przejmowała się
problemami Ludmili i choć ta prosiła ją o dyskrecję, Violetta nie wiedział czy
jest wstanie zachować to dla siebie. Potrzebowała z kimś porozmawiać,
powiedzieć jej o swoich obawach. W tej chwili szła z Francescą. Włoszka cały
czas coś mówiła, uśmiechała się lub smuciła. Nie zauważyła, że szatynka nie
reaguje na jej słowa. Postanowiła, że nie będzie jej mówić o tym, że jej
zachowanie względem Leona jej się nie podoba. Nie chciała się w to bardziej
mieszać, a poza tym Violetta i tak by jej nie usłyszała. Od pewnego momentu nie
słuchała Włoszki, ta w końcu to zauważyła.
-Violetta nie słuchasz mnie.-powiedziała i spojrzała ostro na Violettę. Szatynka spojrzała na przyjaciółkę i uświadomiła sobie, że ma rację.
-Przepraszam cię. Zamyśliłam się…- próbowała się tłumaczyć.-Violetta nie słuchasz mnie.-powiedziała i spojrzała ostro na Violettę. Szatynka spojrzała na przyjaciółkę i uświadomiła sobie, że ma rację.
-Zauważyłam. O co chodzi.-spytała się. Violetta chwilę się zastanawiała czy jej powiedzieć. Postanowiła jednak to zrobić. Mimo wszystko Francesca była jej przyjaciółką i wiedziała, że może jej zaufać. Była pewna, że Ludmila nie będzie na nią zła, a jeśli poprosi Francesce to na pewno nikomu nie powie. Włoszka cały czas czekała na odpowiedź Violetty. Widziała, że dziewczyna nie jest pewna czy powinna jej mówić. Dawno nie rozmawiały i w ich życiu wiele się zmieniło. Nie o wszystkim wiedziały i w niektórych sprawach odpowiadało to im. Francesca nie chciała mówić Violetcie o Leonie, a Violetta o Diego. W końcu Violetta się odezwała.
-Dobrze, ale obiecaj, że nikomu nie powiesz.-powiedziała stanowczo. Francesca przez chwilę się zawahała, ale widząc minę dziewczyny spoważniała. Wiedziała, że musi to być coś ważnego.
-Obiecuję.-Violetta ruszyła w stronę szafek przy których nie było nikogo. Przynajmniej tak myślała. Natalia w stali tanecznej znajdującej się blisko dziewczyn, kończyła ćwiczenia. Chciała poćwiczyć układ do przedstawienia. Myślała, że spotka się dziś z Ludmilą, w końcu to miała być ich wspólna piosenka. Nie wiedziała co się dzieje z blondynką, ponieważ nie odbierała od niej telefonów. Natalia nie jednokrotnie próbowała się z nią skontaktować. Zaraz po tym kiedy Alex, chłopak, którego poznała wczoraj zaprowadził ją pod jej dom, ruszyła w stronę domu Ludmili. Prosiła go by tego nie robił, on jednak nie dawał za wygraną. Natalia uważała, że jest bardzo sympatyczny, miły i przystojny, dlatego też ucieszyła się, że mieszka on kilka ulic dalej. Skończyła ćwiczenia, napiła się wody i już miała wychodzić, kiedy usłyszała głos Violetty.
-Chodzi o Ludmile.-dziewczyna słysząc to imię schowała się tak, aby jej nie zauważyły. Mogła spytać, ale uznała, że nic by jej nie powiedziały. Nie przyjaźniły się tak bardzo, a poza tym przestraszyła się, że mogło jej się coś stać lub sprawa jest powiązana z nią. Violetta patrzyła na Francesce do ostatniej chwili zastanawiając się czy jej o tym powiedzieć. Obejrzała się jeszcze raz, aby sprawdzić czy nikt ich nie słucha. Nie widząc nikogo, ponownie spojrzała na przyjaciółkę. Wzięła głęboki oddech i mówiła dalej.
-Jest załamana, a ja nie wiem jak jej pomóc. Zerwała z Federico-Francesca patrzyła zdziwiona na szatynkę. Nie miała pojęcia, że Ludmila zerwała z chłopkiem. Nadal jednak nie wiedziała z jakiego powodu, dlatego uważnie słuchała Violetty.-Zdradził ją…z Leną-Włoszka była zdziwiona. Nie wiedziała jak zareagować. Nie spodziewała się tego po Federico i Lenie, chyba nikt się tego nie spodziewał. Chciała krzyczeć, ale wiedziała, że nie może. Zgodziła się dochować tajemnicy. Słysząc ostatnie słowa Violetty, Natalia poczuła, że nogi się pod nią uginają. Momentalnie oparła się o ścianę i zsunęła na dół. Nie wiedziała jak ma zareagować. Nie chciała płakać, nie była wściekła po prostu nie czuła nic. Po raz kolejny zawiodła się na siostrze i nie miała już sił.
-Przepraszam cię Fran, ale muszę już lecieć. Za dwa dni przedstawienia, więc idę na próbę. Pamiętaj, nie mów o tym nikomu, zwłaszcza Naty.-powiedziała Violetta i ruszyła do sali, w której miała mieć próbę z Diego. Była już blisko sali, gdy usłyszała Leona. Rozmawiał z kimś. Podeszła bliżej i zauważyła, że osobą, z którą dyskutował był Diego. Leon był wyraźnie zły. Violetta już chciała wejść do sali, kiedy usłyszała słowa chłopaka.
-Masz się od niej odczepić!-powiedział wyraźnie zirytowany chłopak. Violetta postanowiła schować się, tak aby jej nie zauważyli. Wiedziała, że nie powinna podsłuchiwać i przerwać tą rozmowę. Słysząc ton Leona wiedziała, że jest zdenerwowany. Diego też nie wyglądał na szczęśliwego.
-A jeśli nie to co? Grozisz mi?-pytał się złośliwie.-Dla twojej wiadomości nie mam zamiaru tego robić.-nagle spojrzał rozbawiony na Leona, co wyraźnie zirytowało chłopaka. Diego jednak nie dał dojść mu do słowa.-Czujesz zagrożenie z mojej strony.-stwierdził brunet.
-Nie stanowisz dla mnie żadnego zagrożenia. Po prostu mam cię dość, nie mam zamiaru więcej patrzeć jak się przytulacie. Nic nie osiągniesz, Violetta kocha mnie, a ja ją.-powiedział Leon. Uśmiech z twarzy Diego znikł. Violetta cały czas przysłuchiwała się tej rozmowie.
-Daj spokój Leon. Gdybyś wierzył w to co mówisz, nie byłoby cię tu.-chłopak patrzył poważnie na Meksykanina. Wyraz złości po chwili znikł z twarzy chłopaka, a jego mina potwierdzała słowa Diego.-Nie jesteś pewny jej uczuć, ani w stosunku do siebie, ani do mnie. Od teraz każdy z nas ma równe szanse. Powodzenia-na twarzy Diego można było dostrzec złośliwy uśmieszek. Violetta postanowiła przerwać ich rozmowę. Weszła do sali i lekko uśmiechnęła się do chłopaków.
-Coś mnie ominęło?-wiedziała, że prawdopodobnie nie uzyska odpowiedzi. Tak też było. Leon ostatni raz spojrzał zły na Diego i wyszedł. Brunet obserwował jak Leon odchodzi, a gdy chłopak zniknął z jego pola widzenia przeniósł wzrok na Violettę. Szeroko się do niej uśmiechnął i przywitał. Violetta parzyła chwilę na niego licząc, że odezwie się do niej. Chłopak jednak ku jej zaskoczeniu, nie czekając na cokolwiek, zaczął grać na instrumencie i po chwili z jego ust wydobyły się pierwsze słowa piosenki. Violetta po chwili do niego dołączyła. Zastanawiała się nad rozmową, którą niedawno usłyszała. Była pewna, że dotyczyła jej. Zrozumiała tylko tyle, że Leon nie jest pewny jej uczuć. Nic dziwnego sama nie była ich pewna, chociaż nie chciała się do tego przyznać. Postanowiła nie myśleć o tym dłużej, skupiła się na piosence, którą śpiewała z Diego. Ich spojrzenia spotkały się, a w oczach bruneta można było dostrzec dziwny blask. Śpiewając nie liczył się dla nich nikt. Byli tylko oni, co można było dostrzec w oczach dziewczyny. Patrzyła na chłopaka z miłością, chociaż sama nie zdawała sobie z tego sprawy.
~~
Był wściekły. Bardzo zdenerwowała go rozmowa z Diego. Zaczął
się jednak obawiać, że chłopka może mieć rację. Z Violettą nie byli już tak
blisko, a dziewczyna dużo czasu spędzała z brunetem. Nie pamiętał kiedy
ostatnio był z nią na prawdziwej randce.
Co prawda nadal byli razem, ale czy dziewczyna nadal czuje do niego to co kiedyś?
Diego ponadto także czuł coś do Violetty. Stanowił dla Leona zagrożenie i doskonale o tym wiedział. Leon wiedział tylko tyle, że jeśli nie zawalczy to ją straci. Zauważył także, że Diego nie jest obojętny dziewczynie. Brunet nie wiedział jeszcze co zrobi, ale widział, że nie podda się łatwo. Liczył na to, że może Francesca będzie wiedziała co zrobić, aby znów ich do siebie zbliżyć. Zawsze mógł na nią liczyć i miał nadzieję, że tym razem także go nie zawiedzie. Włóczył się bez celu po mieście. Nie chciał szybko wracać do Studio, nie miał zajęć i nikt na niego nie czekał. Zauważył dziewczynę siedzącą na ławce. Z daleka nie widać było kim jest, ale najwidoczniej płakała. Leon nie przejął się tym, nie pierwszy raz ktoś płakał. Każdy ma problemy, on również.
Dlaczego miałby się tym przejąć?
Podchodząc bliżej zauważył, że osoba na ławce jest tak naprawdę jego przyjaciółką. Widok czarnowłosej ze łzami w oczach bardzo zasmucił chłopaka. Przyśpieszył kroku, niemal biegnąc, chciał jak najszybciej znaleźć się przy zapłakanej dziewczynie. Dobiegł do ławki i szybko na niej usiadł. Francesca czując, że ktoś się do niej przysiada przeszedł dreszcz.
-Co się stało?-kiedy usłyszała troskliwy głos Leona, ucieszyła się. Odwróciła się w stronę chłopaka i mocna do niego przytuliła. Ciągle płakała tym samym mocząc mu koszulę. Pragnęła by ta chwile trwała wiecznie. Potrzebowała go, tylko i wyłącznie jego. Zdała sobie sprawę, że nadal nie odpowiedziała na jego pytanie. Wiedziała, że nie odpuści, ale nie była pewna czy da radę o tym rozmawiać. Nie chciała z nim o tym rozmawiać. Postanowiła wyjawić mu tylko powód smutku, mając nadzieję, że nie będzie drążył tematu. Wystarczyło jedno słowo, które tak naprawdę wyjaśniało wszystko.
-Marco..- chłopak puścił Francesce. Widać było, że jest zły. Wstał, jego reakcja zaskoczyła dziewczynę. Myślała, że ją przytuli, pocieszy, a on chciał sobie pójść. Szybko złapała go za rękę, dając mu do zrozumienia, aby przy niej został. Spojrzał na nią.
-Gdzie idziesz?-nie chciała, aby jej opuszczał. Nie chciała zostać sama.
-Do Marco. Odczepi się od ciebie raz na zawsze.-dopiero w tej chwili dostrzegła w jego oczach determinację i złość. Wiedziała, że nie może pozwolić mu zbliżyć się do Marco, ponieważ mógłby zrobić coś czego później bardzo by żałował. Wstała, otarła łzę i mocniej chwyciła chłopaka za rękę. Leon widząc jej spuchnięte od płaczu oczy, jeszcze bardziej się zdenerwował, ale jednocześnie nie mógł patrzeć na jej cierpienie. Pragnął zostać z nią, przytulić, pocieszyć. Zawładnął nim smutek, który nie pozwolił mu odejść od dziewczyny. Także ścisnął rękę Francesci dając jej do zrozumienia, że przy niej zostanie. Zdawał sobie sprawę z tego, że dziewczyna boi się o niego. Co w głębi duszy bardzo go ucieszył, ponieważ to oznaczało, że nie jest jej obojętny. Uśmiechnął się, dziewczyna momentalnie uczyniła to samo.
-Powinnam już iść do domu.-powiedziała.
-Odprowadzę cię-zaproponował. Pokiwała głową, dając znać, że będzie jej miło. Puściła jego dłoń i ruszyła przed siebie. Leon uczynił to samo, ciągle przyglądając się dziewczynie. Nie mógł zrozumieć jakim cudem przed chwilą była załamana, a teraz zachowuję się jakby nic się nie stało. Podziwiał ją , Francesca była silna i energiczna. Była taka jak kiedyś , ale dopiero teraz to dostrzegł. Przedtem nie zwrócił uwagi, że jest niezwykłą dziewczyną, która zasługuje na wszystko co najlepsze. W tym momencie tak o niej myślał. Zawiał silny wiatr, a dziewczyna miała na sobie sukienkę. Zauważył, że pociera ręce, było jej zimno. Szybko zdjął koszulę i zarzucił jej na ramiona. Francesca nic nie odpowiedziała, spojrzała na Leona i ciepło się do niego uśmiechnęła.
Co prawda nadal byli razem, ale czy dziewczyna nadal czuje do niego to co kiedyś?
Diego ponadto także czuł coś do Violetty. Stanowił dla Leona zagrożenie i doskonale o tym wiedział. Leon wiedział tylko tyle, że jeśli nie zawalczy to ją straci. Zauważył także, że Diego nie jest obojętny dziewczynie. Brunet nie wiedział jeszcze co zrobi, ale widział, że nie podda się łatwo. Liczył na to, że może Francesca będzie wiedziała co zrobić, aby znów ich do siebie zbliżyć. Zawsze mógł na nią liczyć i miał nadzieję, że tym razem także go nie zawiedzie. Włóczył się bez celu po mieście. Nie chciał szybko wracać do Studio, nie miał zajęć i nikt na niego nie czekał. Zauważył dziewczynę siedzącą na ławce. Z daleka nie widać było kim jest, ale najwidoczniej płakała. Leon nie przejął się tym, nie pierwszy raz ktoś płakał. Każdy ma problemy, on również.
Dlaczego miałby się tym przejąć?
Podchodząc bliżej zauważył, że osoba na ławce jest tak naprawdę jego przyjaciółką. Widok czarnowłosej ze łzami w oczach bardzo zasmucił chłopaka. Przyśpieszył kroku, niemal biegnąc, chciał jak najszybciej znaleźć się przy zapłakanej dziewczynie. Dobiegł do ławki i szybko na niej usiadł. Francesca czując, że ktoś się do niej przysiada przeszedł dreszcz.
-Co się stało?-kiedy usłyszała troskliwy głos Leona, ucieszyła się. Odwróciła się w stronę chłopaka i mocna do niego przytuliła. Ciągle płakała tym samym mocząc mu koszulę. Pragnęła by ta chwile trwała wiecznie. Potrzebowała go, tylko i wyłącznie jego. Zdała sobie sprawę, że nadal nie odpowiedziała na jego pytanie. Wiedziała, że nie odpuści, ale nie była pewna czy da radę o tym rozmawiać. Nie chciała z nim o tym rozmawiać. Postanowiła wyjawić mu tylko powód smutku, mając nadzieję, że nie będzie drążył tematu. Wystarczyło jedno słowo, które tak naprawdę wyjaśniało wszystko.
-Marco..- chłopak puścił Francesce. Widać było, że jest zły. Wstał, jego reakcja zaskoczyła dziewczynę. Myślała, że ją przytuli, pocieszy, a on chciał sobie pójść. Szybko złapała go za rękę, dając mu do zrozumienia, aby przy niej został. Spojrzał na nią.
-Gdzie idziesz?-nie chciała, aby jej opuszczał. Nie chciała zostać sama.
-Do Marco. Odczepi się od ciebie raz na zawsze.-dopiero w tej chwili dostrzegła w jego oczach determinację i złość. Wiedziała, że nie może pozwolić mu zbliżyć się do Marco, ponieważ mógłby zrobić coś czego później bardzo by żałował. Wstała, otarła łzę i mocniej chwyciła chłopaka za rękę. Leon widząc jej spuchnięte od płaczu oczy, jeszcze bardziej się zdenerwował, ale jednocześnie nie mógł patrzeć na jej cierpienie. Pragnął zostać z nią, przytulić, pocieszyć. Zawładnął nim smutek, który nie pozwolił mu odejść od dziewczyny. Także ścisnął rękę Francesci dając jej do zrozumienia, że przy niej zostanie. Zdawał sobie sprawę z tego, że dziewczyna boi się o niego. Co w głębi duszy bardzo go ucieszył, ponieważ to oznaczało, że nie jest jej obojętny. Uśmiechnął się, dziewczyna momentalnie uczyniła to samo.
-Powinnam już iść do domu.-powiedziała.
-Odprowadzę cię-zaproponował. Pokiwała głową, dając znać, że będzie jej miło. Puściła jego dłoń i ruszyła przed siebie. Leon uczynił to samo, ciągle przyglądając się dziewczynie. Nie mógł zrozumieć jakim cudem przed chwilą była załamana, a teraz zachowuję się jakby nic się nie stało. Podziwiał ją , Francesca była silna i energiczna. Była taka jak kiedyś , ale dopiero teraz to dostrzegł. Przedtem nie zwrócił uwagi, że jest niezwykłą dziewczyną, która zasługuje na wszystko co najlepsze. W tym momencie tak o niej myślał. Zawiał silny wiatr, a dziewczyna miała na sobie sukienkę. Zauważył, że pociera ręce, było jej zimno. Szybko zdjął koszulę i zarzucił jej na ramiona. Francesca nic nie odpowiedziała, spojrzała na Leona i ciepło się do niego uśmiechnęła.
~~
Weszła do domu. Ujrzała swoją siostrę na kanapie z pilotem w
ręku. Blondynka spojrzała w stronę drzwi, w których stała Natalia. Lekko się do
niej uśmiechnęła co najwidoczniej zirytowało dziewczynę. Natalia zaśmiała się
pod nosem. Rzuciła siostrze zimne spojrzenie i ruszyła w stronę swojego pokoju.
Blondynka nie rozumiała postępowania siostry. Nie spodziewała się, że odkryła
prawdę. Natalia nigdy nie zachowywała się tak w stosunku do niej. Nawet gdy
była na nią zła krzyczała, rozmawiała z nią albo starała się zrozumieć.
Lena wiedziała natomiast, że musiało wydarzyć się coś złego. Szybko wyłączyła
telewizor i ruszyła za siostrą. Weszła do jej pokoju i zastała pakującą się
Natalię. Była zdziwiona, nie wiedziała, że gdzieś wychodzi. Dawno u nikogo nie
nocowała, ale nie dziwiła się jej. Często siedziała w domu, aby mieć na nią
oko. Dlatego tez cieszyła się, że gdzieś wychodzi. Miała możliwość wyjścia na
imprezę, wiedząc, że nikt na nią nie nakrzyczy kiedy wróci pijana. Chciała
jednak wiedzieć u kogo zamierza spać i czemu w ogóle nie zwraca na nią uwagi.
-Gdzie idziesz?-spytała Lena. Nawet teraz Natalia na nią nie spojrzała. Widać było, że jest zła.
-Ty mi nie mówisz, gdzie idziesz. Co tam robisz i z kim.-odpowiedź ciemnowłosej zdziwiła dziewczynę. Natalia patrzyła na siostrę oczekująco. Czekała na jakąkolwiek reakcję ze strony blondynki. Lena patrzyła przerażona na siostrę. Wiedziała, że Natalia już wie o niej i Federico. Nie spodziewała się takiej reakcji, była niemal pewna, że dziewczyna na nią nakrzyczy, zawiedzie się lub nie będzie się przez chwilę do niej odzywać. Widząc jednak wzrok Natalii, który nie wyrażał niczego, żadnych uczuć jedynie pogardę, wiedziała, że przesadziła. Zdawała sobie sprawę z tego, że Natalia szybko jej tego nie wybaczy. O ile w ogóle jej wybaczy. Natalia nie słysząc odpowiedzi ponownie zaczęła się pakować.
-Idę do Ludmili, ktoś musi przy niej być. Przeprosić za to co zrobiłaś.-Lena ciągle patrzyła na siostrę nie odzywając się. Natalia rozejrzała się po pokoju, sprawdzając czy wszystko zabrała. Widząc, że ma wszystko wyszła z domu nie obdarzając ani jednym spojrzeniem blondynki. Lena odprowadziła wzrokiem siostrę. Kiedy ta wyszła z domu, wzięła poduszkę leżącą na łóżku i nerwowo rzuciła nią. Trafiła w półkę, na której stało zdjęcie. Pod wpływem uderzenia zdjęcie przewróciło się i uderzyło o podłogę. Lena podeszła i podniosła stłuczone zdjęcie, które przedstawiało ją i Natalię. Było dość stare, zrobione jeszcze w Hiszpanii. Kilka lat temu, były wtedy bardzo szczęśliwe, miały bardzo dobry kontakt. Nigdy się nie kłóciły, były dla siebie najlepszymi przyjaciółkami. Teraz patrzyła na potłuczone szkło i zastanawiała się, dlaczego tak to się potoczyło. Kilka miesięcy po przyjeździe do Buenos Aires, gdzie ich rodzice dostali lepszą ofertę pracy wszystko się zmieniło. Przestały się dogadywać, a zaczęły kłócić. Po roku, było jeszcze gorzej. Natalia zaczęła uczęszczać do Studio, zostawiając Lenę samą. Lena miała żal do siostry, że ta o niej zapomniała. Nie wątpiła w talent Natalii, ale bardzo jej potrzebowała. Ich rodziców nie było praktycznie w ogóle w domu, a Lena czuła się bardzo samotna. Nie znała prawie nikogo, siedziała całymi dniami w domu. Dopiero po pewnym czasie zaczęła chodzić na imprezy. Na jednej z nich poznała Federico, który bardzo jej się spodobał. Wydawało jej się, że ona także wpadła mu w oko. Kiedy dowiedziała się, że on także uczy się w Studio zaczęła częściej tam przychodzić. Na początku nie wiedziała, że ma dziewczynę, gdy się już dowiedziała nie zniechęciło to jej. Nie polubiła Ludmili, uważała, że jest dla niej rywalem. Nadal tak uważa. Na ramkę ze zdjęciem spadła jedna samotna łza.
-Nienawidzę tego miasta.-szepnęła.
-Gdzie idziesz?-spytała Lena. Nawet teraz Natalia na nią nie spojrzała. Widać było, że jest zła.
-Ty mi nie mówisz, gdzie idziesz. Co tam robisz i z kim.-odpowiedź ciemnowłosej zdziwiła dziewczynę. Natalia patrzyła na siostrę oczekująco. Czekała na jakąkolwiek reakcję ze strony blondynki. Lena patrzyła przerażona na siostrę. Wiedziała, że Natalia już wie o niej i Federico. Nie spodziewała się takiej reakcji, była niemal pewna, że dziewczyna na nią nakrzyczy, zawiedzie się lub nie będzie się przez chwilę do niej odzywać. Widząc jednak wzrok Natalii, który nie wyrażał niczego, żadnych uczuć jedynie pogardę, wiedziała, że przesadziła. Zdawała sobie sprawę z tego, że Natalia szybko jej tego nie wybaczy. O ile w ogóle jej wybaczy. Natalia nie słysząc odpowiedzi ponownie zaczęła się pakować.
-Idę do Ludmili, ktoś musi przy niej być. Przeprosić za to co zrobiłaś.-Lena ciągle patrzyła na siostrę nie odzywając się. Natalia rozejrzała się po pokoju, sprawdzając czy wszystko zabrała. Widząc, że ma wszystko wyszła z domu nie obdarzając ani jednym spojrzeniem blondynki. Lena odprowadziła wzrokiem siostrę. Kiedy ta wyszła z domu, wzięła poduszkę leżącą na łóżku i nerwowo rzuciła nią. Trafiła w półkę, na której stało zdjęcie. Pod wpływem uderzenia zdjęcie przewróciło się i uderzyło o podłogę. Lena podeszła i podniosła stłuczone zdjęcie, które przedstawiało ją i Natalię. Było dość stare, zrobione jeszcze w Hiszpanii. Kilka lat temu, były wtedy bardzo szczęśliwe, miały bardzo dobry kontakt. Nigdy się nie kłóciły, były dla siebie najlepszymi przyjaciółkami. Teraz patrzyła na potłuczone szkło i zastanawiała się, dlaczego tak to się potoczyło. Kilka miesięcy po przyjeździe do Buenos Aires, gdzie ich rodzice dostali lepszą ofertę pracy wszystko się zmieniło. Przestały się dogadywać, a zaczęły kłócić. Po roku, było jeszcze gorzej. Natalia zaczęła uczęszczać do Studio, zostawiając Lenę samą. Lena miała żal do siostry, że ta o niej zapomniała. Nie wątpiła w talent Natalii, ale bardzo jej potrzebowała. Ich rodziców nie było praktycznie w ogóle w domu, a Lena czuła się bardzo samotna. Nie znała prawie nikogo, siedziała całymi dniami w domu. Dopiero po pewnym czasie zaczęła chodzić na imprezy. Na jednej z nich poznała Federico, który bardzo jej się spodobał. Wydawało jej się, że ona także wpadła mu w oko. Kiedy dowiedziała się, że on także uczy się w Studio zaczęła częściej tam przychodzić. Na początku nie wiedziała, że ma dziewczynę, gdy się już dowiedziała nie zniechęciło to jej. Nie polubiła Ludmili, uważała, że jest dla niej rywalem. Nadal tak uważa. Na ramkę ze zdjęciem spadła jedna samotna łza.
-Nienawidzę tego miasta.-szepnęła.
***
Nie wiem jak to się dzieję, ale pisząc rozdział mam wrażenie, że jest bardzo długo, a umieszczając go, wydaje mi się, że jest krótki. Długo pisałam ten rozdział, ale szkoła, nauka i brak czasu robią swoje. Mam nadzieje, że mnie nie opuściliście i że rozdział nie jest tak nudny jak mi się wydaję.
Jest świetny. Czekam co będzie się działo dalej
OdpowiedzUsuńZnam ten ból, ja też jak piszę to mam wrażenie, że pisze jakiś esej, a tutaj raptem strona. Rozdział cudowny jak zwykle. Naty już o wszystkim wie i bardzo dobrze, chociaż z drugiej strony szkoda jej relacji z Leną. Może to właśnie naprawi to wszystko co między nimi się popsuło.
OdpowiedzUsuńLudmiła cierpi, żal mi jej, ale rozumiem akcja musi się toczyć. Świetny rozdział.
Pozdrawiam i czekam na następny.
Życzę weny :*