wtorek, 11 listopada 2014

Rozdział VII

“Coś jednak nigdy nie znika. Wiesz co? Miłość. Zaciera się, zmienia, wzrasta i słabnie. Wydziera ci serce, krwawisz tak, że topisz się we własnej krwi, a później ona wraca po więcej. Ale nigdy nie znika. Nie mija z czasem, nie odchodzi i na pewno nie opuści cię tylko dlatego, że ktoś cię zranił tak bardzo, że masz wrażenie, iż tego nie przeżyjesz. Miłość, ta prawdziwa miłość, będzie cię nękać do śmierci. I boli, Boże, jak ona bardzo boli.”
Całą noc nie spała. Płakała, może nie powinna przejmować się kimś takim jak Federico, ale nie potrafiła. Ciągle o nim myślała, nienawidziła go ale także kochała. Po tym co zrobił jej uczucia zmalały, a władzę przejęła nienawiść. W tej chwili siedziała w fotelu, przykryta kocem z chusteczką w ręku. W domu nikogo nie było, a jej rodzice i tak by się tym nie przejęli. Musiała z kimś porozmawiać, dlatego już wcześniej napisała do Violetty. Nie mogła rozmawiać z Natalią w końcu dotyczyło to jej siostry, a wiedziała, że dziewczyna bardzo by się tym przejęła. Miała dobre serce, czasami za dobre. Drzwi do pokoju w którym się znajdowała gwałtownie się otworzyły. Nie zmartwiło to blondynki, wiedziała, że to Violetta. Szatynka doskonale wiedziała gdzie rodzice Ludmili trzymają zapasowy klucz. Nigdy nie pukała. Widząc zapłakaną blondynkę szybko ją przytuliła, przez co Ludmila jeszcze bardziej zaczęła płakać.
-Bardzo zmartwia mnie twoja wiadomość. Co się stało?-w głosie Violetty doskonale było słychać współczucie. Nie wiedziała co sprawiło, że jej przyjaciółka płacze. Wiedziała, że musiało wydarzyć się coś złego. Pierwszy raz widziała Ludmile w takim stanie, owszem czasem płakała ale nigdy tak jak teraz. Wyglądała jakby nie spała całą noc i Violetta doskonale wiedziała, że tak też było.  Patrzyła na blondynkę wyczekująco, podczas gdy ta próbowała wykrztusić z siebie choćby jedno słowo.
-Federico…-jego imię doprowadziło Ludmile do jeszcze większej rozpaczy. Nie chciała o nim słyszeć, ale potrzebowała z kimś porozmawiać. Podzielić się tym co czuję, a wiedziała, że na szatynkę może liczyć. Violetta nie rozumiała jak przez jedną osobę można tak bardzo cierpieć, Ludmila zawsze płakała przez niego. Mogła się domyślić, że tym razem to także jego wina. Rozumiała, że dziewczyna kocha Włocha, ale powinna już dawno go zostawić. Nie dawał jej szczęścia. Nie miała jednak pojęcia co tym razem mógł zrobić. Myślała, że znów chodzi o alkohol. Nie wiedziała, że sprawa jest o wiele poważniejsza.-Przespał się z Leną….-Ludmila nadal płakała, a Violetta nie miała pojęcia jak zareagować. Przypatrywała się blondynce z lekkim niedowierzaniem, jakby czekając, że za chwile zacznie się śmiać i powie, że to tylko głupi żart. Tak się jednak nie działo, a do Violetty powoli docierało to co się wydarzyło. W tej chwili także nienawidziła Federico. Chciała pocieszyć przyjaciółkę ale doskonale zdawała sobie sprawę, że żadne słowa nie pomogą. Oby dwie siedziały nie odzywając się. Ludmila co chwilę wycierała łzy w chusteczkę, a Violetta patrzyła przed siebie. Była jakby nieobecna, uważnie analizowała słowa przyjaciółki. Na chwilę się zawahała.
-Ale jesteś pewna? Skąd to wiesz?- miała nadzieję, że dziewczyna źle coś zrozumiała, a może odebrała. Nigdy nie przepadała za Federico ale nie mogła uwierzyć, że potrafił dopuścić się czegoś takiego.
-Podsłuchałam jak rozmawiał z Leną. Później sam to potwierdził.- Violetta przypomniała sobie, że Lena ostatnio dość często przebywała z Federico. Chłopak często upijała się do nieprzytomności, czasem nie był świadomy tego co robił. To jednak nie usprawiedliwiało tego co zrobił, nic tego nie usprawiedliwiało.
-Dlaczego on to zrobił?-spytała zapłakana dziewczyna. Violetta zastanawiała się jak odpowiedzieć na jej pytanie. Nie potrafiła, miała kilka teorii ale nie chciała jej o tym mówić. Mogłoby to doprowadzić ją do jeszcze większego smutku. Violetta chciała ją pocieszyć, a nie jeszcze bardziej zasmucić. Popatrzyła w brązowe oczy Ludmili ale natychmiast spuściła wzrok. Uważała, że Federico po prostu bawił się dziewczyną, nigdy jej nie kochał.
Niby jak miała jej to powiedzieć?
Usłyszały pukanie do drzwi. Spojrzały na siebie.
-Spodziewasz się kogoś?-spytała szatynka. Ludmila pokręciła głową, nie zapraszała nikogo z wyjątkiem Violetty. Nie chciała z nikim rozmawiać i nikogo widzieć. Popatrzyła na dziewczynę dając jej do zrozumienia, żeby sprawdziła kto przyszedł. Violetta wstała z fotela i ruszyła do drzwi. Widząc kto przyszedł, odwróciła się w stronę blondynki.
-Federico.-Ludmila na dźwięk tego imienia zesztywniała. Mocniej przykryła się kocem, nie myślała, że będzie go stać na to aby tu przyjść. Podejrzewała, że już dawno jest pijany i siedzi w jakimś barze, w najgorszym przypadku jest z Leną. Nie myślała, że będzie w stanie tu przyjść, nie po tym co jej zrobił. Violetta przypatrywała się przyjaciółce. Wiedziała, że ta do niego nie wyjdzie. Słysząc ponowne pukanie do drzwi postanowiła, że to ona porozmawia z chłopakiem. Otworzyła je i szybko wyszła na zewnątrz. Spojrzała na niego, był całkiem trzeźwy. Nie jej się spodziewał, ale na co mógł liczyć. Nie liczył bowiem na to, że to z Ludmilą porozmawia. Chciał jednak spróbować.
-Czego chcesz?- nie miała zamiaru udawać, że go toleruję. Nie potrafiła na niego przyjaźnie patrzeć, nie po tym co zrobił Ludmile. Widząc to chłopak wiedział, że Violetta już o wszystkim wie. Zdawał sobie sprawę, że nigdy za nim nie przepadała. Tolerowała go ze względu na przyjaciółkę, która była w nim zakochana. Tym razem nie miała zamiaru nawet go tolerować, gardziła nim.
-Przyszedłem wyjaśnić wszystko Ludmile.
-Tu nie ma czego wyjaśniać, Federico. Nie masz tu czego szukać. Ona nie chce cię widzieć, chyba jej się nie dziwisz?-spojrzała na niego. Chłopak spuścił wzrok, nie miał odwagi spojrzeć jej w oczy. Wiedział, że ma rację. Nie dziwił się jej. Violetta już miała wejść z powrotem do mieszkania blondynki, lecz coś jej nie pozwoliło. Odwróciła się ponownie w stronę Włocha.-Nie rozumiem. Pobawiłeś się, a teraz przyszedłeś się patrzeć jak płacze? Sprawia ci to przyjemność? Nigdy na nią nie zasługiwałeś, była dla ciebie za dobra, zbyt wyrozumiała. Pytanie brzmi czy Lena była pierwsza?-Federico spojrzał przerażony na Violettę. Każde kłamstwo kiedyś wychodzi na jaw. Nie potrafił już skłamać, nie chciał. Szatynka ujrzała w jego oczach prawdę. Czekała tylko aż on to przyzna.
-Nie.-nie potrafiła na niego spojrzeć, odwróciła się, chcąc wrócić do pomieszczenia, w który przebywa jej przyjaciółka. Chwyciła już klamkę, kiedy Federico zaczął mówić dalej.-Nigdy nie chciałem jej skrzywdzić. Za każdym razem byłem pijany. Zrozumiem jeśli nie będzie chciała mnie znać. Chciałem jej powiedzieć, ale nie potrafiłem. Wież mi lub nie, ale się w niej zakochałem. Przekaż jej to i powiedz, że przepraszam.
Weszła do domu. Ludmila patrzyła na szatynkę, czekając aż ta się odezwie. Nie wie na co czeka, nic nie mogło zmienić tego co zrobił. Chciała jednak wiedzieć o czym rozmawiali. Co chciał od niej chłopak. Violetta siadła na fotelu i zaczęła opowiadać o rozmowie z Federico. Pominęła jednak fakt, że Lena nie była pierwszą dziewczyną z jaką przespał się Federico. Uznała, że to musi powiedzieć jej sam.

~~~~

Spacerowała, nucąc niedawno napisaną przez siebie piosenkę. Nie była idealna. Francesca nie potrafiła jednak napisać nic lepszego. Starała się, lecz jej myśli wciąż krążyły wokół Marco. Chłopak wciąż do niej dzwonił, nie odebrała żadnego jego telefonu. Nie chciała z nim rozmawiać. On jednak tego nie rozumiał, nie poddawał się. Kiedyś łączyło ich bardzo wiele. Byli szczęśliwi, pozornie para bez problemów. Były to tylko pozory. Jednym zdaniem zrujnował wszystko nad czym razem długo pracowali. Przez niego nie spała w nocy, płakała, oddaliła się od przyjaciół. Nikt nie potrafił jej pomóc. On ją zostawił i nie przejmował się tym, a ona myślała o tym cały czas. Przez pewien okres nie potrafiła normalnie funkcjonować, nie chciała jeść, nie potrafiła normalnie zasnąć, tylko środki nasenne jej to umożliwiały. Była wrakiem człowieka, przyjaciółki próbowały jakoś ją wspierać. Nie ma co ukrywać, że marnie im to wychodziło. Nagle ktoś ręką zasłonił jej oczy. Znajomy glos kazał zgadywać kim jest. Francesca nie musiała się długo nad tym zastanawiać. Znała tę osobę bardzo dobrze. Znała jej zapach, głos.
-Leon.-chłopak zdjął rękę z jej oczu, umożliwiając tym samym ponowne ujrzenie otaczającego ich krajobrazu. Uśmiechnął się i spojrzał w oczy dziewczyny. Ostatnio bardzo się zaprzyjaźnili. Spędzali dużo czasu razem, przez co chłopaka stał się bliższy dziewczynie. Zaczęła się zastanawiać czy nie przebywa z nią częściej niż ze swoją dziewczyną. Wiedziała, że Violetta ma dużo na głowie. Problemy w domu, pomaga Ludmile i jeszcze ma próby do przedstawienia, ale dotąd miała czas dla Leona. Coś się zmieniło, a Violetta nie powiedziałaby jej tego otwarcie. Nie rozmawiały ze sobą długo, szatynka teraz bardziej przyjaźni się z Ludmilą. Leon nie dawał po sobie poznać, że przejmuje się sytuacją w ich związku, ale Francesca doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Violetta była jej przyjaciółką ale bardziej rozumiała chłopaka. Często jej się zwierzał ze swoich problemów. Rozumiała go jak nikt inny, sama kiedyś przeżywała coś podobnego. Dopiero w tej chwili zwróciła uwagę na to, że ciągle na siebie patrzą. Sytuacja ta trwa już chwilę, nikt jednak nie chciał tego przerywać. Na pewno nie ona.
-Masz piękne oczy.-Francesca trochę zawstydziła się komentarzem chłopaka. Odwróciła się i ruszyła dalej. Chłopak uczynił to samo. Była zakłopotana, nie wiedziała jak się zachować ani co powiedzieć. Nie rozumiała czemu Leon mówi jej takie rzeczy. Kiedy jej to powiedział poczuła coś, czego nie czuła od bardzo dawna. Od rozstania z Marco, nikt nie powiedział jej żadnego komplementu. Ucieszyła się z tego. Nie wiedziała z czego bardziej. Komplementu czy tego, że padł z jego ust. Od jakiegoś czasu na widok chłopaka czuła coś czego nie potrafiła wyjaśnić. Dziwne ciepło w sercu. Między nimi panowała niezręczna cisza. Leon postanowił to przerwać.
-To twoja piosenka na przedstawienie. Mogę zobaczyć?-nie powiedziała nic. Brunet wziął kartkę i zaczął czytać.-Jest świetna!-powiedział to z entuzjazmem. Francesca tak nie uważała. Według niej była co najwyżej dobra. Nie przykuwała uwagi, nie miała głębszego znaczenia, melodia także nie była zaskakująca. Nie wyróżniała się na tle innych piosenek. Była pewna, że z nią nie pozyska żadnego sponsora, ale miała za mało czasu na napisanie kolejnej. Dzisiaj musiała zaprezentować ją Pablo, a nie miała pomysłu na nic lepszego. Mimo to postanowiła nie mówić tego Leon’owi. Chciała zachować to dla siebie, a i tak była pewna, że chłopak się z nią nie zgodzi. Jak zwykle będzie chciał postawić na swoim, tym razem jednak nic by nie wskórał.
-Dziękuje. Co u ciebie?-próbowała zmienić temat.
-Dobrze. Próby pochłaniają większość mojego czasu. Dajemy z siebie wszystko. Nie chcemy zawieźć Pablo, wiemy jak ważne dla niego jest to przedstawienie. Poza tym nam też może uda się wybić. Byłoby świetnie, ale marne mamy szanse.
-Co ty mówisz, macie szanse takie jak wszyscy inni.-powiedziała prawdę. Wiedziała, że zespołowi jest ciężej się wybić, ale wierzyła w nich. Zwłaszcza w Leona. Byli świetnym zespołem, pisali świetne piosenki.
Czemu więc miałoby im się nie udać?
Leon odwrócił się w kierunku Francesci. Patrzyła na niego całkowicie poważnie, dlatego też wierzył, że mówi prawdę. Wierzyła w nich, w ich sukces. Przybliżył się do dziewczyny i mocno przytulił. Nie zastanawiała się długo i szybko wtuliła się w chłopaka. Pierwszy raz zrozumiała, że mógłby być kimś więcej niż tylko przyjacielem.

~~~~


Siedział na ławce przed szkołą, do której uczęszczał. Ludzie przechodzili obok niego, nikt jednak nie obdarzył go choćby jednym spojrzeniem. On również nie patrzył na nikogo. Czekał na swoją dziewczynę, poszła dla nich po napój. Na początku myślał, że to może on jako facet powinien to uczynić. Nie dało się jednak ukryć, że w tym związku bardziej starała się Camila. Nie widziała obojętności w oczach chłopaka. Szybko nie dostrzeże. Jest za bardzo zafascynowana Maxi’m, aby to dostrzec. Szatyn starał się pokochać rudowłosą, ale nie potrafił. Nie chciał jej o tym powiedzieć zraniłby ją tym, a tego nie chciał. Camila nadal była dla niego jak przyjaciółka, której nie chciał stracić. Czas jednak płynął, a jego stosunek do Camili nie uległy zmianie. Bardzo bolały go także złe stosunki z  Natalią. Nie wiedział co jest tego przyczyną, lecz domyślał się. Złączył fakty, gdy tylko zaczął spotykać się z Camilą, Naty była na niego wściekła. Nic z tym jednak nie robił. Do tej dziewczyny także nie był pewny swoich uczuć, wiedział tylko, że na pewno czuje do niej więcej niż do Camili.
Ale czy to oznacza miłość?
Zadawał sobie to pytanie od dawna, nie był pewien swoich uczuć względem żadnej z dziewczyn. Chciał jednak, chociaż porozmawiać z Natalią. Ta jednak unikała go jak ognia. Zauważył, że w stronę szkoły właśnie zmierza czarnowłosa Hiszpanka. Szybko wstał, chciał z nią porozmawiać. Nigdy nie powiedziała mu o swoich uczuciach, więc nie był ich pewny. Dziewczyna nie widziała chłopaka, patrzyła właśnie w kartkę papieru, na której zapisaną miała piosenkę na przedstawienie. Maxi stał w miejscu wiedząc, że za chwilę dziewczyna w niego uderzy. Tak też się stało. Natalia wpadła ma chłopaka, przeprosiła nie wiedząc kim on jest i zaczęła zbierać kartki, które jej powypadały. Maxi postanowił jej pomóc, wiedząc, że to przez niego je upuściła. W chwili gdy podniosła wzrok i ujrzała chłopka, ogarnęła ją wściekłość. Żałowała, że go wcześniej przeprosiła. Była prawie pewna, że chłopka wpadł na nią specjalnie. Wykorzystał sytuacje.
-Co robisz! Nie chce z tobą rozmawiać-oświadczyła i chciała już odejść, ale chłopak jej to uniemożliwił-Przepuść mnie! Chce przejść.-Maxi jednak był nieustępliwy. Stał nie pozwalając dziewczynie wejść do Studia. Sam nie wiedział co próbował tym osiągnąć. Chciał chociaż, aby Natalia spojrzała w jego oczy. Popatrzyła na niego tak jak dawniej. Z miłością, troską i radością. Tak jak chciał dziewczyna popatrzyła szatynowi w oczy. Nie było w nich jednak tego co kiedyś. Nie było miłości, przynajmniej nie dało się jej dostrzec. Wszystkie emocje przyćmiła wściekłość, którą w tym momencie czuła do chłopaka.
-Moglibyśmy normalnie porozmawiać? Ostatnio tylko się kłócimy. Nie chcę tego. Pragnę odzyskać dawną ciebie-powiedział z głębi serca. Ona tylko się zaśmiała.
-Nie żyj marzeniami. Musisz mnie zaakceptować taką jaką jestem, ponieważ dawna ja już nie wróci. Nie będę się zmieniać, bo ty tego chcesz. Także wiele bym chciała, nie wszystko jednak mogę mieć. Prawda jest taka, że nie masz pojęcia jaka byłam dawniej.-za plecami chłopaka ujrzała Camile. Obserwowała ich. Była ciekawa jak zareaguje chłopak i chciała się tego dowiedzieć. Chciała wiedzieć jakie zagrożenie stanowi dla niej Natalia. Wiedziała, że dziewczyna jest zakochana w Maxi’m, tylko się do tego nie przyznaje. Nie była także pewna jakimi uczuciami darzy ją chłopak. Nie doczekała się jednak odpowiedzi szatyna, szybko przerwała mu Natalia.
-Nie rób nic głupiego. Twoja dziewczyna patrzy.-znowu złośliwie się uśmiechnęła. Próbowała jak najlepiej udawać. Udawało jej się to, może powinna kształcić się jako aktorka? Maxi odwrócił się i zauważył Camile stojącą przed Studio i bacznie mu się przyglądającą. Spojrzał ostatni raz na Natalię i ruszył w kierunku swojej dziewczyny. Był przygotowany na to, że zaraz zacznie zadawać pytania. Zdziwiło go tym bardziej, że dziewczyna posłała mu tylko słaby uśmiech. Dała picie i ruszyli do kawiarni. Natalia nie mogła już wytrzymać. Miała mieć za niedługo zajęcia, tymczasem ruszyła w przeciwną stronę. Nie wiedział jak długo da radę ukrywać przed nim to co czuje. Kochała go i bardzo cierpiała z jego powodu. Obwiniała go, choć tak naprawdę to nie była jego wina. Nie walczył o nią i miała mu to za złe. Szła przed siebie starając się nie rozpłakać. Za godzinę miała mieć próbę z Ludmilą. Nie wiedziała jeszcze o problemach przyjaciółki. Na próbie i tak by się nie pojawiła. Coraz bardziej oddalała się od szkoły. Zmierzała w całkiem jej nieznanym kierunku. W pewnym momencie zorientowała się, że jest w nieznanym jej miejscu. Nigdy tu nie była i tak naprawdę nie wiedziała jak wrócić do domu lub szkoły. Zgubiła się. Stała w miejscu starając się zorientować gdzie dokładnie się znajduje albo skąd przyszła. Po chwili poczuła, że ktoś na nią wpadł. Prawię się przewróciła, gdyby  nieznajomy chłopak w ostatniej chwili jej nie złapał. Była na niego zła, lecz gdy spojrzała mu w oczy cała złość zniknęła, a pojawiła się nadzieja, że może on wie jak mogłaby trafić do domu. Był to wysoki, dobrze zbudowany brunet o niebieskich oczach.
-Przepraszam nie zauważyłem cię.-powiedział z lekkim uśmiechem na twarzy.-Jestem Alex, a ty?-spytał. Natalia chwilę zastanawiała się czy się mu przedstawić. Przekonało ja to, że chłopak mógł być jej szansą na powrót w znane jej okolice.
-Natalia.
****
I mamy kolejny rozdział. Mam zamiar pozostać jeszcze na blogu.
Chciałabym jednak aby pojawiał się tu jakiś komentarz. Miło jest wiedzieć, że ma się dla kogo pisać.
Staram się pisać dłuższe te rozdziały, dlatego też tyle je piszę.

10 komentarzy:

  1. Czytałam i tak szczerze to dzisiaj nie jestem w humorze na komentowanie. Znalazłam przed chwilą mojego psa martwego. No dobra, godzinę temu. Wyglądał jakby po prostu leżał nie pierwszy raz widziałam taką sytuację, ale on był inny. Nadal miał ten błysk w oku, w marcu potrąciło mi auto psa, dzisiaj zdechł kolejny. Ja to mam pecha. Ale to nie jest miejsce na moje wyżalenia, ale ocenę twojego dzieła.
    Bardzo podoba mi się opisanie emocji Ludmiły, jej histeryczny płacz i pomoc Violki. Szczerze to mam już dosyć tej całej Violetty. Nie wiem czy dotarła do ciebie informacja, że opuszczam blog strefę, wszystko jest w OS u mnie na blogu. Będę komentować, ale jeszcze rzadziej i spontanicznie coś wrzucać.
    Wątek Leonesci jest wprost uroczy, polubiłam ostatnio tą parę dzięki Carolinie ;)
    No i moje Naxi, rozmowa coś im się nie udała, Camila czai się po kątach. Nie będzie za ciekawie, tym bardziej, że pojawił się Alex. Trzymam kciuki za Naxi, ale tak jest fajnie, akcja się toczy powoli. Udany rozdział.
    Pozdrawiam i już nie utruwam ci, życia. Pa ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zatruwasz mi życia :*
      Dziękuje za komentarz. Współczuje z powodu pieska. Szkoda, że odchodzisz ale jeśli uważasz, że tak będzie lepiej. Może nie masz czasu lub straciłaś wenę to rozumiem. Szanuję twoją decyzję. Mam jednak nadzieję, że na moim blogu jakiś komentarz od czasu do czasu się pojawi. Nie zmuszam do niczego. Rozumiem, że nie przepadasz za Violettą i tak naprawdę to cie rozumiem. W serialu także zaczęła mnie wkurzać, ale tutaj na blogu jest inaczej. Jej postać nie jest oparta na serialu. Poza tym Dieletta nadal jest jedną z moich ulubionych par.
      Miłego wieczoru <3

      Usuń
  2. Ciekawy rozdział. Jak Fede może być takim idiotom???? Biedna Lu. Hmm czyżby miało coś być między Fran i Leonem... Moim zdaniem Maxi powinniem być z Naty, nie żeby nie lubiła Cami, bo kto nie lubi tej energicznej rudej dziewczyny ;) Znajdz jej kogoś fajnego i niech im się ułoży.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za komentarz i opinie.
      Ostatnio jakoś nie dodawałeś/aś komentarzy już myślałam, że przestałeś/aś czytać.
      A co do Naxi to spokojnie. Akcja także musi być, ale mniej więcej mam już wszystko zaplanowane.
      Miłego wieczoru <3

      Usuń
  3. Jedynie co mogę powiedzieć, to to że jest to kolejny cudowny rozdział i nie mogę doczekać się next ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za komentarz zarówno pod tym jak pod poprzednimi rozdziałami. Miło wiedzieć, że ci się podoba.
      Next prawdopodobnie nie pojawi się szybko, ale kiedyś na pewno xd

      Usuń
  4. Dopiero co odkryłam tego bloga i już go kochamm ;*****
    Piszesz naprawdę wspaniałą historię ;****
    Na stówę bd tu częściej zaglądąła ;***
    I teraz pytanie do cb ;**
    Weszłabyś do mnie i oceniła mój blog ?
    Bo zależy mi o opinii od tak wspaniałej bloggerki.
    leonettaaq.blogspot.com
    Mam nadzieję że skomentujesz i dodasz się do obserwatorów.
    Kocham ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze wejdę, przeczytam ale niczego nie obiecuję. Widzę, że blog jest o Leonetcie, a zbytnio nie przepadam za tą parą. Mimo wszystko poczytam, może spodoba mi się twój styl pisania lub historia, a jeśli tak będzie to na pewno zostanę na dłużej. Nie mogę ci jednak obiecać, że zostanę na dłużej. Mam jednak nadzieję, że ty na moim blogu pozostaniesz.
      Miłego wieczoru:*

      Usuń
    2. Mlecyk to oszust/ka. Kopiuje komentarz i wkleja do innych zapewne w ogóle nie czytając skomentowanego rozdziału. Widziałam taki komentarz na czterech blogach!

      Usuń
    3. Dziękuje za informację.

      Usuń