poniedziałek, 27 października 2014

Rozdział V

Mów szeptem, jeśli mówisz o miłości
Patrzył chwilę na blondynkę, zastanawiał się co powiedzieć, był pewny, że nie może wyjawić jej prawdy. Za bardzo by ją skrzywdził, znienawidziłaby go za to co zrobił. Jak miałby wytłumaczyć to, że przespał się z siostrą jej przyjaciółki. Odwrócił wzrok w stronę Leny, która ciągle obserwowała Ludmile. Bał się, że za chwile powie, o wszystkim ciągle wyczekującej na odpowiedź blondynce. Czuł, że musi odezwać się pierwszy, skłamać, tylko na to było go stać.
-O niczym.-Lena momentalnie skierowała spojrzenie na Włocha, który nie przejmując się tym zbytnio mówił dalej.-Po prostu nie chciałem żebyś się znowu przejmowała i była na mnie zła.
-Dlaczego miałabym być? Co zrobiłeś?-Ludmila nie poddawała się, nie zdawała sobie jednak sprawy, że prawda, której się domaga bardzo ją zaboli.
Patrzyli na siebie, ona wyczekiwała odpowiedzi, on zastanawiał się jakie kłamstwo wymyślić. Nie miał za wiele czasu, ponieważ wiedział, że jeśli nie odpowie szybko zrobi to za niego Lena. Dziewczyna zniszczyłaby cały jego związek, na którym podobno mu nie zależało. Dziewczyna już otwierała usta, aby opowiedzieć o ich wspólnej nocy Ludmile jednak ciemnowłosy chłopak był szybszy, musiał improwizować.

wtorek, 21 października 2014

Rozdział IV

Są tacy, którzy uciekają od cierpienia miłości. Kochali, zawiedli się i nie chcą już nikogo kochać, nikomu służyć, nikomu pomagać. Taka samotność jest straszna, bo człowiek uciekając od miłości, ucieka od samego życia. Zamyka się w sobie. 

Violetta! Violetta, zaczekaj!- słyszała jego wołanie, nie odwracała się jednak, szła przed siebie przyspieszając kroku za każdym razem gdy ją wołał.
Wiedziała, że i tak ją dogoni nie chciała aby tak się stało. Nie wiedziała dlaczego tak się dzieje, lubiła go.
Może za bardzo?
On jednak nie odpuszczał cały czas wołał ją i biegł za nią. Z każdym jego słowem czuła, że jest coraz bliżej. Chociaż szła szybko, prawie biegła, on i tak był szybszy. Czuła, że on także biegnie, nie chciała się jednak odwrócić oznaczałoby to, że go słyszy, że musi się zatrzymać. Bała się spotkania z nim. Co miała mu powiedzieć? Jak wytłumaczyć? W końcu stało się to czego się obawiała, chłopak ją dogonił. Chwycił ją, aby mu ponownie nie uciekła.
-Zrobiłem coś nie tak? Powiedz, a to naprawię- w jego oczach można było dostrzec strach. Czego się tak obawiał? Przestraszył się, że mógłby ją stracić, zranić ją, zrobić jeden niekontrolowany ruch, a ona by uciekła.
-Nie, nie zrobiłeś nic- nie umiała odpowiedzieć mu na pytanie, tak naprawdę problemem nie był on tylko to jak się czuła, gdy była blisko niego.

sobota, 18 października 2014

Rozdział III

Jeśli chce się być szczęśliwym, nie wolno gmerać w pamięci. 

Grała na pianinie piosenkę, którą niedawno skomponowała. Była sama w sali, przynajmniej tak jej się wydawało.
Chłopak stał już chwile przy drzwiach. Słuchał jak śpiewa, nie chciał jej przerywać. Czuł się jakby słuchał śpiewu anioła, nigdy nie słyszał, aby ktoś tak pięknie śpiewał. Cieszył się jeszcze bardziej, że to właśnie z nią ma stworzyć duet. Dziewczyna skończyła, podniosła głowę i ujrzała uśmiechniętego chłopaka stojącego przy drzwiach.
-Jak długo tu stoisz?- spytała.
-Wystarczająco, by stwierdzić, że masz śliczny głos- odpowiedział podchodząc do szatynki.
-Dziękuje- powiedziała trochę zawstydzona- Dobrze, że jesteś przydałoby się zrobić próbę- chciała zmienić temat.
-Pewnie. Pomyślałem, że może zaśpiewalibyśmy moją piosenkę.
W tym momencie brunet zaczął grać. Obserwowała go, nie potrzebował nawet nut świetnie znał piosenkę. A gdy z jego ust padły pierwsze słowa, spojrzał na dziewczynę. Przez całą piosenkę nie odrywali od siebie wzroku. Wiedziała, że śpiewa dla niej, ale nie przeszkadzało jej to, wręcz przeciwnie cieszyła się z tego. Chłopak skończył, mimo to nie przestał patrzeć na szatynkę. Violetta poczuła, że musi to przerwać.
-Może być- starała się brzmieć jak najbardziej przekonująco. Próbowała nie zwracać uwagi na to, że brunet ciągle na nią patrzył.
-Czyli?- dopytywał chłopak ciekawy opinii brązowookiej.
-Czyli możemy wykorzystać ją do przedstawienia- nie chciała dać mu za wygraną, znowu czuła, że na nią patrzy.-Muszę już iść.
Pośpiesznie wyszła z sali. Skłamała, nigdzie jej się nie śpieszyło. Przestraszyła się. Czego? Bała się, że jeśli zostałaby tam dłużej poczuła by coś do chłopaka, a nie mogła sobie na to pozwolić. Była z Leon'em nie chciała tego zmieniać. Wiedziała, że będzie musiała się z nim zobaczyć jeszcze nie raz, lecz nie dziś, nie chciała go dzisiaj już widzieć.

~~~~

Leżała na łóżku. Strasznie bolała ją głowa, jak zawsze po wypiciu zbyt dłużej ilości alkoholu. Wiedziała, że wczoraj przesadziła.
-Wypij- powiedziała jej siostra, podając szklankę z wodą. W jej głosie można było wyczuć złość i zawiedzenie.
Lena wzięła szklankę i wypiła jej zawartość. Podniosła głowę i zobaczyła bacznie obserwującą ją Natalię.
-Mogła byś się tak na mnie nie patrzeć- powiedziała to zbyt ostro. Rozdrażnienie było kolejnym minusem wypicia takiej ilości wódki.
-Nie, nie mogę-Czarnowłosa także powiedziała to ze wściekłością, chociaż siedziała cały wczorajszy wieczór w domu.- Dobrze, że rodziców nie ma. Nie chcieliby cię widzieć w takim stanie.
-Nie zależy mi.-powiedziała to z udawaną obojętnością. Nie pierwszy raz zawiodłaby ich.
-Nie wiem już jak do ciebie podejść.- dziewczyna czuła się bezradnie, nie mogła poradzić sobie z młodszą siostrą, a przecież kiedyś tak świetnie się dogadywały.- Idę nalać ci jeszcze wody.
Blondynka, gdy tylko zauważyła, że Natalia wyszła, wstała i pobiegła do drzwi. Chciała znaleźć chłopaka, który od dłuższego czasu jej się podobał. Miała nadzieję, że nie jest u siebie w domu, była jednak tak zdeterminowana, że poszłaby i tam. Nie myślała o siostrze, którą zostawiła w domu. Nie obchodziło jej co o niej myśli. Była pewna, że ciemnowłosa ma o niej tak złe zdanie, że jeszcze jeden wybryk go nie pogorszy.
Czy aby na pewno?

~~~~

Rozmyślała całą noc o słowach chłopaka. Miał rację, postanowiła nie myśleć już o Marco i żyć tym co jest teraz. Skoro nie chciał z nią być, to jego strata. Postanowiła podziękować brunetowi za jego wczorajsze słowa. Zmierzała właśnie w stronę Studia miła nadzieję go tam spotkać. Udało jej się to, gdy tylko weszła do pomieszczenia ujrzała stojącego z przyjaciółmi chłopaka. Uśmiechnęła się i podeszła do zielonookiego.
-Cześć! Możemy porozmawiać?- spytała.
-Pewnie- odeszli od grupy przyjaciół i stanęli trochę dalej od nich.-Co u ciebie?
-Dobrze i właśnie za to chciałam ci podziękować. Dzięki rozmowie z tobą uświadomiłam sobie, że świat się nie skończył, ponieważ Marco ze mną zerwał.
Chłopak znów się zaśmiał, co bardzo denerwowało Włoszkę. Nie rozumiała jego poczucia humoru. Czy tak bardzo go śmieszyła?
-Co cię tak śmieszy Leon- powiedziała z wyraźną irytacją.
-Po prostu twój humor bardzo szybko się zmienia. Cieszę się, że jesteś szczęśliwa i chwiałbym, żebyś zawsze taka była.
Dziewczyna spuściła głowę, starając się zakryć rumieńce, których dostała po wypowiedzi Meksykanina. Chłopak widząc co usiłuję zrobić tylko się uśmiechnął. Zbliżyli się do siebie, nie zdawali sobie jednak z tego sprawy.
-Chcesz się czegoś napić?-zapytał chłopak, próbując przerwać ciszę, która między nimi nastała.
-Tak. Pewnie-powiedziała, po czym ruszyli razem w stronę baru.

~~~~

Spacerowała po parku. Miała za złe siostrze, że wyszła nic jej nie mówiąc. Natalia kochała siostrę, chociaż czasami było to trudne. Lena robiła co chciała, nic jej nie obchodziło, postępowała lekkomyślnie przez co jeszcze bardziej oddalała się od siostry. Różniły się od siebie i to bardzo. Czarnowłosa była spokojna i skryta, a blondynka była wybuchowa i zawsze mówiła co myśli. Po chwili z nieba zaczął kropić deszcz. Czarnowłosa ucieszyła się z tego powodu. Rzadko kiedy w słonecznym Buenos Aires padał deszcz. Dlatego też tak wiele radości sprawiały jej krople deszczu muskające jej delikatną cerę. Szła przed siebie rozkoszując się pięknym zjawiskiem. Starała się nie myśleć o niczym innym. Podniosła głowę ku górze, pozwalając aby krople deszczu spadały na jej twarz. W pewnym momencie poczuła, że ktoś na nią wpada. Odwróciła się i poczuła, że nogi się pod nią uginają.
-Przepraszam cię. Nie zauważyłem...Naty?-spytał zaskoczony chłopak- Co ty tu robisz?
-Spaceruję.
-W taką pogodę?-dopytywał brunet
-Nie przeszkadza mi. Lubię deszcz-uśmiechnęła się, chłopak wydał się zaskoczony jej odpowiedzią
-Dlaczego?
-Sama nie wiem. Wydaje mi się wyjątkowy, orzeźwiający.
-Tak. A po nim jesteś cały mokry i jest ci zimno- w jego głosie można było wyczuć sarkazm.
-Źle na to patrzysz- czuła, że jej nie rozumie- Ciągle się gdzieś śpieszymy, a może stańmy i spójrzmy  na świat, który nas otacza. Zatrzymajmy się na chwile.
-Przepraszam, ale nie chce zmoknąć. Mieszkam niedaleko jeśli chcesz możesz iść ze mną.
-Nie dziękuję
Chłopak odszedł. Być może straciła jedyną taką szanse. Nie przejmowała się tym, chciała jeszcze pobyć na deszczu. Cieszyć się z tej chwili, która może się już nie powtórzyć.

***
Ostatni fragment nie wyszedł tak jak chciałam, ale nie miałam już na niego lepszego pomysłu.
Dziękuje za komentarze i mam nadzieję, że ten rozdział nie wyszedł zbyt fatalnie.

środa, 15 października 2014

Rozdział II

Uprzejme spojrzenie i uśmiech znaczą często więcej, niż udana rozmowa.
Wszyscy uczniowie Studia zebrali się w sali głównej na prośbę dyrektora. Miał on mieć dla nich ważną wiadomość. Byli już wszyscy, czekali tylko na nauczyciela. Nie wiedzieli co takiego chciał im przekazać Pablo. Violetta, która stała trzymając się za rękę z Leon'em podejrzewała, że może to mieć związek z nowym uczniem, którego poznała niedawno. Po chwili do pomieszczenia wszedł dyrektor. Gdy wszyscy byli już skoncentrowani wyłącznie na nauczycielu, zaczął przemawiać.
-Witam was kochani! Chciałbym ogłosić kilka ważnych rzeczy, mianowicie za niedługo odbędzie się dość ważny pokaz muzyczny, na którym to wy uczniowie Studia będziecie występować. Zaraz rozdzielę zadania dla każdego z was.
Nie kontynuował, ponieważ wszyscy byli tak przejęci, że nie dali by mu dojść do słowa. Słychać było rozmaite krzyki i odgłosy radości. Pablo spokojnie czekał, aż uczniowie ponownie zaczną go słuchać. A gdy okrzyki radości ustąpiły mówił dalej.
-Zanim jednak to nastąpi chciałbym wam przedstawić nowego ucznia.
W tym momencie do sali wszedł wysoki brunet. Stanął obok dyrektora, przywitał się i rozejrzał się po sali, jego spojrzenie momentalnie się zatrzymało, gdy natrafił na szatynkę. Ich spojrzenia ponownie się spotkały. Uśmiechnęli się do siebie.
-Diego jest Hiszpanem.- ciągnął dalej nauczyciel- Przyjechał na wymianę z You-Mix, ale prawdopodobnie zostanie tu na stałe.Przechodząc do przedstawienia to postanowiłem, że Diego i Violetta wykonają duet, Leon wraz z zespołem napiszą piosenkę i nam ją zaprezentują, Francesca zaśpiewa swoją własną piosenkę. Dobrze byłoby też gdyby zespół dziewczyn także coś zaprezentował, a Ludmila oraz Natalia skomponują własną piosenkę. To tyle na dziś, resztę rzeczy omówimy innym razem. Do zobaczenia.

~~~~

Francesca bezustannie próbowała dodzwonić się do Marco. Chłopak jednak ignorował jej telefony. Dziewczyna nie rozumiała zachowania chłopaka. Nie mogła uwierzyć, że ktoś w tak krótkim czasie mógł się tak zmienić. Smutna szła przez park, nie zwracała uwagi na otoczenie, patrzyła się wyłącznie na telefon. Miała nadzieje, że chłopak jednak napisze do niej. Zrezygnowana usiadła na ławce, chciała pomyśleć, zrozumieć. Czy zrobiła coś źle? Była zbyt nachalna? Może Meksykanin miał problemy, a ona tego nie zauważyła? Była zbyt egoistyczna?
Po chwili zorientowała się, że ktoś obok niej siedzi. Odwróciła głowę i ujrzała dobrze jej znaną sylwetkę. Zielonooki chłopak patrzył na przyjaciółkę, po chwili uśmiechnął się.
-Co cię tak śmieszy Leon?- spytała przyjaciółka z irytacją.
-Nic, cieszę się, że cie widzę. Po za tym nie myślałem, że tak łatwo cię zranić.-powiedział chłopak z poważną już miną.
-Nie jestem ze stali, też mam uczucia- Francesca mówiąc to nie patrzyła już na przyjaciela. Patrzyła przed siebie jakby widziała tam coś wartego jej uwagi.
-Wiem. Po prostu sprawiałaś wrażenie dziewczyny, którą nie łatwo zranić. A tym czasem cierpisz przez chłopaka, który nie jest ciebie wart. Patrzysz w przeszłość zamiast skupić się na teraźniejszości.
Kruczowłosa dziewczyna spojrzała w oczy chłopaka. Starała się z nich coś wyczytać, widziała w nich pewność i nadzieje. Ale na co on liczy?
Co chce tym osiągnąć?
Po dłuższej chwili w końcu powiedziała.
-Łatwo ci mówić, tobie układa się z Violettą, jesteście szczęśliwi.-Piwne oczy dziewczyny nie patrzyły już na chłopaka, znów patrzyły przed siebie. -Nie wiesz jak to jest, gdy ktoś kogo kochasz odchodzi bez powodu.
-Francesca spójrz na mnie!- chłopak wydał rozkaz. Jednak gdy nie zrobiła tego co chciał, chwycił jej podbródek i skierował twarz w swoją stronę. Tak, że ich spojrzenia ponownie się spotkały. -Wszytko będzie dobrze. Zapomnisz. Jeszcze będziesz szczęśliwa, obiecuje ci to. Teraz tylko musisz się uśmiechnąć.
Dziewczyna uśmiechnęła się, nie wiedziała dlaczego ale czuła, że naprawdę może być szczęśliwa. Uśmiech na jej twarzy pojawił się chyba pierwszy raz od miesiąca. Była wdzięczna Leon'owi za to co powiedział. Po chwili obydwoje dostali w tym samym czasie sms'a, z wiadomością, że Andres robi imprezę.

~~~~

Dziewczyna szukała szatyna już od dłuższego czasu. Postanowiła odpuścić i napić się soku. Gdy weszła do baru, w którym zazwyczaj przychodzi ze znajomymi. Zdziwiła się gdy przy ladzie siedział jej chłopak z butelką wody. Wściekła podeszła do niego. On jednak nawet na nią nie spojrzał. Dziewczyna czekała na jego reakcję, na przeprosiny, na jakikolwiek gest z jego strony. Gdy jednak zorientowała się, że chłopak nie zamierza nic zrobić, zaczęła.
-Nie masz mi nic do powiedzenia?-spojrzała na niego, chłopak wziął łyk wody.
-Ludmila nie teraz, głowa mnie boli. Daj mi chociaż dziś spokój.-powiedział dość pretensjonalnym głosem, który dało się się wyczytać z jego tonu.
-Nie dziwie się! Tyle wpiłeś, że dziwne byłoby gdyby cie nie bolała!-krzyknęła na niego dziewczyna pod wpływem emocji.
-Ludmila błagam cię nie krzycz. Nie mam ochoty na wysłuchiwanie twoich uwag.
-Słucham?! Nawet mnie nie przeprosisz?- spytała się blondynka cały czas wściekła na chłopaka, z jej spojrzenia można jednak było zobaczyć smutek.
-Nie mam za co. Nic nie zrobiłem, to ty dramatyzujesz.
Federico nie czekając na kolejną odpowiedź dziewczyny zapłacił, wziął butelkę wody i wyszedł.
Skłamał, ale to nie był pierwszy raz. Nie pierwszy raz przespał się z dziewczyną, kiedy był pijany. Tak naprawdę nie wiedział czemu jeszcze jest z blondynką. Coś nie pozwalało mu jej zostawić, na dodatek był pewny, że dziewczyna wybaczy mu wszystko.
Czy aby na pewno? 

~~~~

Zmęczona po zajęciach tanecznych, które miała niedawno weszła do domu. Od razu skierowała się do pokoju młodszej siostry. Brunetka czuła się za nią odpowiedzialna, starała się ją pilnować i opiekować się nią. Rodzice dziewczyn ciężko pracowali, aby móc zapłacić rachunki i szkołę do której chodziły. Lena była mądra. Była też spontaniczna, wybuchowa i energiczna. Nie łatwo było utrzymać ją przez dłuższy czas w domu. Natalia już po przekroczeniu progu pokoju siostry wiedziała, że blondynka gdzieś wychodzi. Była ubrana w piękną, obcisłą sukienkę. W tej chwili właśnie się malowała.
-Wybierasz się gdzieś- spytała brunetka. Starała się brzmieć groźnie, nie miała jednak już siły na kłótnie z siostrą, a wiedziała, że na tym się skończy jeśli spróbuję ją powstrzymać.
-Tak. Wychodzę na imprezę.-powiedziała blondynka nie zwracając zbytnio uwagi na siostrę, która patrzyła na nią z pogardą.
-O tak późnej porze? Gdzie?-pytała Natalia, wiedziała, że nie powstrzyma siostry, mimo to postanowiła spróbować.
-Do Andres'a, jeśli już musisz wiedzieć.- Lena mówiąc to poprawiała usta czerwoną szminką.
-Nie ma mowy! Jesteś za młoda na takie imprezy!- Natalia wiedziała, że będzie tam mnóstwo alkoholu, Zresztą jak na każdej imprezie organizowanej przez chłopaka. Zdawała sobie także sprawę z tego, że jej siostra nie ma zamiaru odpuścić sobie tej przyjemności.
-Nie jesteś moją matką, żeby mi mówić co mogę, a czego nie! Jeśli będę chciała to pójdę i nie mam zamiaru pytać ciebie o zgodę. Nie jestem tobą, nie będę siedzieć przed książką i zastanawiać się czemu Maxi nie zwraca na mnie uwagi.- Natalie zabolały słowa siostry. Nie dała tego po sobie poznać, jednak chciało jej się płakać.
-Dobrze wiesz, że mama ciężko pracuje na nasze utrzymanie. Nic cię to nie obchodzi?! Jeśli chcesz to idź, ale nie mam zamiaru cię już kryć.
Lena bez chwili zastanowienia po prostu wyszła z domu trzaskając przy tym drzwiami. Brunetka kochała siostrę, lecz czasami nie wiedziała jak do niej dotrzeć. Brakowało jej już sił. Miała dość ciągłych kutni z siostrą. Chciała by było jak dawniej, gdy świetnie się dogadywały, mogły porozmawiać o wszystkim. Kiedyś były przyjaciółkami teraz nie potrafią nawet normalnie porozmawiać.
***
No i mamy kolejny rozdział. Trochę nie miałam na niego pomysłu, ale mam nadzieje, że komuś się spodoba. Chyba nie piszę, aż tak źle?

niedziela, 12 października 2014

Rozdział I

Nie ma zbyt wiele czasu, by być szczęśliwym. Dni przemijają szybko. Życie jest krótkie. W księdze naszej przyszłości wpisujemy marzenia, a jakaś niewidzialna ręka nam je przekreśla. Nie mamy wtedy żadnego wyboru. Jeśli nie jesteśmy szczęśliwi dziś, jak potrafimy być nimi jutro? 
Zajęcia taneczne jak zwykle były bardzo męczące. Dziewczyna starała się, mimo to co chwilę myliła kroki. Nauczyciel niewątpliwie był wściekły z tego powodu, wymagał od wszystkich perfekcjonizmu, a gdy się to im nie udawało krzyczał. Mało jaki uczeń lubił Gregorio, ale mieli do niego szacunek. Nie dziwne był świetnym nauczycielem, umiał tańczyć, miał tylko problemy z pohamowaniem złości. Dziewczyna myślała o wszystkim tylko nie o tym co w tym momencie robiła. Nauczyciel po raz kolejny krzyknął na dziewczynę, aż ta oprzytomniała.
- Francesca jeśli nie masz zamiaru uważać na moich zajęciach to wyjdź! Psujesz mi tylko humor! Jesteś, aż takim beztalenciem?! Co ty masz dwie lewe nogi?! Lepiej wyjdź, nie psuj innym zajęć.
Posłusznie wyszła z sali. Wiedziała, że nie będzie z niej dziś większego pożytku, a miała już dość krzyczącego na nią nauczyciela. Nie przejmowała się tym zbytnio. Ciągle myślała o Marco, chłopaku który ją zostawił, zranił jej serce. Była na niego wściekła, myślała że dobrze się im układa, że są razem szczęśliwi.
Myliła się?

~~~~

Siedziała przy pianinie. Starała się dopracować piosenkę, którą niedawno napisała. Coś jej nie pasowało, co chwilę zmieniała słowa i melodię. Nie mogła się zdecydować. W pewnym momencie kartki z nutami upadły jej na podłogę. Szatynka wstała, aby pozbierać porozrzucany po podłodze tekst jej piosenki. Zaczęła zbierać, gdy nagle natrafiła na czyjąś dłoń. Wyprostowała się i podniosła wzrok by dowiedzieć się kto jest jej posiadaczem. Ujrzała przed sobą dobrze zbudowanego bruneta, który w ręku trzymał resztę jej nut. Ich spojrzenia spotkały się, zobaczyła pełne, piękne, szare oczy. Stali chwilę w milczeniu, zauważyła, że kąciki ust chłopaka uniosły się ku górze.
- Piękna - odezwał się po chwili chłopak.
Była zdziwiona, nie wiedziała za bardzo o co chodzi.
-Piosenka - dodał widząc zaskoczenie na jej twarzy - Sama napisałaś?- spytał, oddając tekst piosenki trzymanej nadal w jego dłoni. 
-Tak- odpowiedziała dziewczyna zabierając kartki- Jest jeszcze niedokończona, pracuję nad nią. Przepraszam nigdy wcześniej cię tu nie widziałam, jesteś nowy?
Zanim jednak chłopak zdążył odpowiedzieć, dobiegł ich głos dyrektora, który zmierzał w ich stronę.
-Diego widzę, że poznałeś już Violettę. Cieszę się, ale pozwól ze mną do gabinetu omówimy resztę spraw związanych z twoją nauką tutaj. 
-Dobrze. Miło było cię poznać, Violetto- powiedział brunet po czym udał się za dyrektorem.
Violetta była zaciekawiona nowym uczniem, nie myślała o tym jednak zbyt długo. Była umówiona z Leonem, nie chciała się spóźnić na ich randkę.

~~~~

Szatyn siedział w barze, do którego przychodzi codziennie. Starał się napisać piosenkę na zajęcia z Pablo. Nie wychodziło mu zbytnio, nie miał żadnego pomysłu. Pił napój zamówiony już wcześniej i pracował przy komputerze, próbując skomponować jakąkolwiek melodię. 
Maxi siedział nie domyślając się nawet, że każdy jego ruch jest obserwowany. Ciemnowłosa dziewczyna siedziała kilka ławek dalej patrząc na chłopaka. Od dawna jej się podobał nie miała jednak odwagi do niego podejść i porozmawiać. Była nieśmiała i w ogóle nie pewna siebie, co zdecydowanie było jej największą wadą. Miała niezwykły talent, do którego nie chciała się przyznać. 
W pewnym momencie do chłopaka podeszła Camila. Rudowłosa usiadła koło niego i zaczęła z nim rozmawiać. Nic dziwnego, przyjaźnili się od dziecka, świetnie się dogadywali i rozumieli. Nati zazdrościła dziewczynie odwagi, pewności siebie i tego, że zawsze walczyła o to co chciała, nie poddawała się, uparcie dążyła do wyznaczonego celu. Dlatego właśnie była jej największą rywalką, jeśli chodzi o względy szatyna. Nie miała bowiem wątpliwości, że Camila czuje coś więcej do Maxi'ego. Dziewczyna wprawdzie nie przyznawała się do tego, lecz Natalia widziała jak na niego patrzy.

~~~~~

Blondynka zmierzała do domu swojej najlepszej przyjaciółki. Chciało jej się płakać, czuła, że musi się komuś wyżalić. Mimo, że jest dość późna pora wiedziała, że dziewczyna znajdzie dla niej czas. Jej tata też pewnie nie będzie mieć nic przeciwko. Nigdy nie ma, a nie ukrywajmy Lumila często zaglądała do szatynki. Jej ojciec był jednak zbyt zajęty swoją dziewczyną, aby to zauważyć. Prawie w ogóle nie obchodziła go jego córka. Blondynka dobrze rozumiała dziewczynę, jej rodziców także nie obchodziło co robi. Tata ciągle jeździ na spotkania biznesowe i jest zbyt zajęty pracą, żeby dostrzec córkę. Matka natomiast ciągle jest na pokazach mody, na których występuję.
Dziewczyna stała już przed drzwiami domu państwa Castillo. Lumila zapukała, pewna, że za chwile jak zwykle otworzy jej Olga. Nie myliła się, w progu przywitała ją z promiennym uśmiechem pokojówka.
- Dobry wieczór. Jest Violetta?- spytała pewna odpowiedzi.
- Dobry wieczór. Tak, pewnie jest u siebie w pokoju. 
Dziewczyna spodziewała się takiej odpowiedzi, Violetta jak zwykle o tej godzinie jest u siebie w pokoju. Zresztą, gdzie miała by być?
Zapukała do drzwi pokoju szatynki.
- Proszę- usłyszała w odpowiedzi.
- Cześć- powiedziała blondynka.
- Cześć- odpowiedziała brązowooka, uśmiechając się na widok przyjaciółki. Widząc jednak smutek w oczach dziewczyny szybko dodała.- Co znowu zrobił?
Violetta od razu wiedziała, że za złym samopoczuciem blondynki stoi Federico.
Ludmila usiadła na łóżku obok szatynki, zaczęła płakać.
- Znowu... znowu widziałam go pijanego, przystawiającego się do jakiejś dziewczyny.- mówiła płacząc.-A gdy podeszłam, uważał, że nie robi nic złego, powiedział, że to jego życie i żebym się w nie nie wtrącała. Odszedł i nawet się nie odwrócił... mam dość Violetta...mam dość jego zachowania, czasami zachowuje się tak jakby w ogóle zapomniał, że jesteśmy razem. Traktuje mnie jak jedną z wielu, a ja mu ciągle wybaczam.-blondynka nie przestawała płakać, Violetta przytuliła dziewczynę.
- Wybaczasz mu, ponieważ go kochasz.- powiedziała szatynka po dłuższym namyśle.
- Nie, dlatego że jestem idiotką.-Ludmila mówiąc to cały czas płakała, nie potrafiła zahamować potoku łez.
Violetta współczuła przyjaciółce, kiedyś się nie lubiły, lecz to się zmieniło gdy Ludmila poznała Federico. Blondynka zakochała się i przez to także zmieniła się na lepsze. Niestety po krótkim czasie okazało się, że chłopak nie był odpowiedni. Nie zasłużył sobie na miłość, którą darzyła go blondynka. Szatynka chciała pomóc jakoś zapłakanej dziewczynie, nie wiedziała jednak jak. Wiedziała natomiast, że jeśli Federico nie zmieni swojego zachowania szybko straci Ludmile.

***
Mam nadzieję, że podobał wam się pierwszy rozdział. Z góry proszę o trochę wyrozumiałości to dopiero pierwszy mój blog.
 Domyślacie się o kim był prolog?

sobota, 11 października 2014

Prolog

Siedział właśnie w samolocie ze słuchawkami w uszach. Mimo to nie skupił się w ogóle na piosence idącej z jego telefonu. Myślał o tym co czeka go w nowej szkole. Był zdeterminowany i pewny siebie. Leciał do tego miasta w konkretnym celu, nie przyjmował do wiadomości, że może mu się nie udać. Cieszył się, że po tak długiej rozłące zobaczy wujka, u którego zamieszka. Lot dobiegał końca. Chłopak wyjął słuchawki i włożył je do torby. Po wyjściu z samolotu brunet przystanął na chwile. Z głośnika lotniskowego dobiegł go głos kobiety:
-Witamy w Buenos Aires!
Uśmiechnął się do siebie, wziął walizki i ruszył do wyjścia.