niedziela, 12 października 2014

Rozdział I

Nie ma zbyt wiele czasu, by być szczęśliwym. Dni przemijają szybko. Życie jest krótkie. W księdze naszej przyszłości wpisujemy marzenia, a jakaś niewidzialna ręka nam je przekreśla. Nie mamy wtedy żadnego wyboru. Jeśli nie jesteśmy szczęśliwi dziś, jak potrafimy być nimi jutro? 
Zajęcia taneczne jak zwykle były bardzo męczące. Dziewczyna starała się, mimo to co chwilę myliła kroki. Nauczyciel niewątpliwie był wściekły z tego powodu, wymagał od wszystkich perfekcjonizmu, a gdy się to im nie udawało krzyczał. Mało jaki uczeń lubił Gregorio, ale mieli do niego szacunek. Nie dziwne był świetnym nauczycielem, umiał tańczyć, miał tylko problemy z pohamowaniem złości. Dziewczyna myślała o wszystkim tylko nie o tym co w tym momencie robiła. Nauczyciel po raz kolejny krzyknął na dziewczynę, aż ta oprzytomniała.
- Francesca jeśli nie masz zamiaru uważać na moich zajęciach to wyjdź! Psujesz mi tylko humor! Jesteś, aż takim beztalenciem?! Co ty masz dwie lewe nogi?! Lepiej wyjdź, nie psuj innym zajęć.
Posłusznie wyszła z sali. Wiedziała, że nie będzie z niej dziś większego pożytku, a miała już dość krzyczącego na nią nauczyciela. Nie przejmowała się tym zbytnio. Ciągle myślała o Marco, chłopaku który ją zostawił, zranił jej serce. Była na niego wściekła, myślała że dobrze się im układa, że są razem szczęśliwi.
Myliła się?

~~~~

Siedziała przy pianinie. Starała się dopracować piosenkę, którą niedawno napisała. Coś jej nie pasowało, co chwilę zmieniała słowa i melodię. Nie mogła się zdecydować. W pewnym momencie kartki z nutami upadły jej na podłogę. Szatynka wstała, aby pozbierać porozrzucany po podłodze tekst jej piosenki. Zaczęła zbierać, gdy nagle natrafiła na czyjąś dłoń. Wyprostowała się i podniosła wzrok by dowiedzieć się kto jest jej posiadaczem. Ujrzała przed sobą dobrze zbudowanego bruneta, który w ręku trzymał resztę jej nut. Ich spojrzenia spotkały się, zobaczyła pełne, piękne, szare oczy. Stali chwilę w milczeniu, zauważyła, że kąciki ust chłopaka uniosły się ku górze.
- Piękna - odezwał się po chwili chłopak.
Była zdziwiona, nie wiedziała za bardzo o co chodzi.
-Piosenka - dodał widząc zaskoczenie na jej twarzy - Sama napisałaś?- spytał, oddając tekst piosenki trzymanej nadal w jego dłoni. 
-Tak- odpowiedziała dziewczyna zabierając kartki- Jest jeszcze niedokończona, pracuję nad nią. Przepraszam nigdy wcześniej cię tu nie widziałam, jesteś nowy?
Zanim jednak chłopak zdążył odpowiedzieć, dobiegł ich głos dyrektora, który zmierzał w ich stronę.
-Diego widzę, że poznałeś już Violettę. Cieszę się, ale pozwól ze mną do gabinetu omówimy resztę spraw związanych z twoją nauką tutaj. 
-Dobrze. Miło było cię poznać, Violetto- powiedział brunet po czym udał się za dyrektorem.
Violetta była zaciekawiona nowym uczniem, nie myślała o tym jednak zbyt długo. Była umówiona z Leonem, nie chciała się spóźnić na ich randkę.

~~~~

Szatyn siedział w barze, do którego przychodzi codziennie. Starał się napisać piosenkę na zajęcia z Pablo. Nie wychodziło mu zbytnio, nie miał żadnego pomysłu. Pił napój zamówiony już wcześniej i pracował przy komputerze, próbując skomponować jakąkolwiek melodię. 
Maxi siedział nie domyślając się nawet, że każdy jego ruch jest obserwowany. Ciemnowłosa dziewczyna siedziała kilka ławek dalej patrząc na chłopaka. Od dawna jej się podobał nie miała jednak odwagi do niego podejść i porozmawiać. Była nieśmiała i w ogóle nie pewna siebie, co zdecydowanie było jej największą wadą. Miała niezwykły talent, do którego nie chciała się przyznać. 
W pewnym momencie do chłopaka podeszła Camila. Rudowłosa usiadła koło niego i zaczęła z nim rozmawiać. Nic dziwnego, przyjaźnili się od dziecka, świetnie się dogadywali i rozumieli. Nati zazdrościła dziewczynie odwagi, pewności siebie i tego, że zawsze walczyła o to co chciała, nie poddawała się, uparcie dążyła do wyznaczonego celu. Dlatego właśnie była jej największą rywalką, jeśli chodzi o względy szatyna. Nie miała bowiem wątpliwości, że Camila czuje coś więcej do Maxi'ego. Dziewczyna wprawdzie nie przyznawała się do tego, lecz Natalia widziała jak na niego patrzy.

~~~~~

Blondynka zmierzała do domu swojej najlepszej przyjaciółki. Chciało jej się płakać, czuła, że musi się komuś wyżalić. Mimo, że jest dość późna pora wiedziała, że dziewczyna znajdzie dla niej czas. Jej tata też pewnie nie będzie mieć nic przeciwko. Nigdy nie ma, a nie ukrywajmy Lumila często zaglądała do szatynki. Jej ojciec był jednak zbyt zajęty swoją dziewczyną, aby to zauważyć. Prawie w ogóle nie obchodziła go jego córka. Blondynka dobrze rozumiała dziewczynę, jej rodziców także nie obchodziło co robi. Tata ciągle jeździ na spotkania biznesowe i jest zbyt zajęty pracą, żeby dostrzec córkę. Matka natomiast ciągle jest na pokazach mody, na których występuję.
Dziewczyna stała już przed drzwiami domu państwa Castillo. Lumila zapukała, pewna, że za chwile jak zwykle otworzy jej Olga. Nie myliła się, w progu przywitała ją z promiennym uśmiechem pokojówka.
- Dobry wieczór. Jest Violetta?- spytała pewna odpowiedzi.
- Dobry wieczór. Tak, pewnie jest u siebie w pokoju. 
Dziewczyna spodziewała się takiej odpowiedzi, Violetta jak zwykle o tej godzinie jest u siebie w pokoju. Zresztą, gdzie miała by być?
Zapukała do drzwi pokoju szatynki.
- Proszę- usłyszała w odpowiedzi.
- Cześć- powiedziała blondynka.
- Cześć- odpowiedziała brązowooka, uśmiechając się na widok przyjaciółki. Widząc jednak smutek w oczach dziewczyny szybko dodała.- Co znowu zrobił?
Violetta od razu wiedziała, że za złym samopoczuciem blondynki stoi Federico.
Ludmila usiadła na łóżku obok szatynki, zaczęła płakać.
- Znowu... znowu widziałam go pijanego, przystawiającego się do jakiejś dziewczyny.- mówiła płacząc.-A gdy podeszłam, uważał, że nie robi nic złego, powiedział, że to jego życie i żebym się w nie nie wtrącała. Odszedł i nawet się nie odwrócił... mam dość Violetta...mam dość jego zachowania, czasami zachowuje się tak jakby w ogóle zapomniał, że jesteśmy razem. Traktuje mnie jak jedną z wielu, a ja mu ciągle wybaczam.-blondynka nie przestawała płakać, Violetta przytuliła dziewczynę.
- Wybaczasz mu, ponieważ go kochasz.- powiedziała szatynka po dłuższym namyśle.
- Nie, dlatego że jestem idiotką.-Ludmila mówiąc to cały czas płakała, nie potrafiła zahamować potoku łez.
Violetta współczuła przyjaciółce, kiedyś się nie lubiły, lecz to się zmieniło gdy Ludmila poznała Federico. Blondynka zakochała się i przez to także zmieniła się na lepsze. Niestety po krótkim czasie okazało się, że chłopak nie był odpowiedni. Nie zasłużył sobie na miłość, którą darzyła go blondynka. Szatynka chciała pomóc jakoś zapłakanej dziewczynie, nie wiedziała jednak jak. Wiedziała natomiast, że jeśli Federico nie zmieni swojego zachowania szybko straci Ludmile.

***
Mam nadzieję, że podobał wam się pierwszy rozdział. Z góry proszę o trochę wyrozumiałości to dopiero pierwszy mój blog.
 Domyślacie się o kim był prolog?

4 komentarze:

  1. Jeju. Świetny rozdział, nie wiem czy to przez to tło czy przez twój styl pisania ten blog jest bardzo tajemniczy. *.* Uwielbiam takie blogi. Myśle, że to opowiadanie będzie jednym z najlepszych jakie czytałam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sadze ze o moim kochanym Diego, rozdział cuudo <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe wątki.... Czytam więc dalej.... Bo mam zaległości :) fajnie piszesz!

    OdpowiedzUsuń
  4. No, no bardzo ciekawy rozdział ♥
    Biedna Francesca ;c
    Dieletta się poznała ♥
    Naty zakochana w Maxi'm ;3
    Ludmiła cierpiąca przez Federico ;c
    Castillo i Ferro się przyjaźnią ♥

    OdpowiedzUsuń